Wymarzone japońskie auto [przegląd redakcji #12]

Są samochody, które — z uwagi na swój wygląd czy możliwości — stanowią obiekt westchnień niejednego z nas. Takie, które z chęcią umieścilibyśmy w swoim garażu. Tym razem postanowiliśmy opisać nasze wymarzone japońskie auta.

A jakie jest twoje wymarzone japońskie auto?A jakie jest twoje wymarzone japońskie auto?
Źródło zdjęć: © fot. materiały prasowe / Nissan
Platforma Autokult

Marcin Łobodziński — Honda Integra Type R (DC2)

Unikatowa w Europie Honda Integra Type R (DC2) z okrągłymi lampami jest dla mnie kwintesencją kultury JDM i najbardziej upragnionym autem z Japonii. Odkąd zobaczyłem to auto po raz pierwszy, a także o nim poczytałem, było i do dziś jest dla mnie kwintesencją sportowej hondy – najlepszym Type R wszechczasów. No i jest w ogóle kwintesencją auta sportowego, nieziemsko analogowego, coś jak wczesne wersje Porsche 911 GT3, tylko z przednim napędem. Jest prawie samochodem wyścigowym.

Wszystko tu podyktowano osiągom i przyjemności ze sportowej jazdy. Auto nie jest wyciszone, ma cieńsze szyby niż model standardowy, nie ma klimatyzacji, nawet ABS był opcją i działał inaczej niż w normalnych autach drogowym – mocno ograniczony układ przeciwpoślizgowy.

Standardem były natomiast sportowe elementy wnętrza, szpera dyferencjału, rozpórki zawieszenia i dodatkowe spoiny karoserii. I wolnossący silnik 1.8 (tylko) o mocy 190-200 KM, zależnie od rynku. Jednak nie sama moc, a jej rozwijanie to prawdziwe przeżycie. Motor rozkręcał się do 8800 obr./min., a maksymalny moment obrotowy pojawiał się przy 7300 obr./min. To poziom, do którego nie kręciły się konkurencyjne silniki, a dopiero przekroczenie tej bariery dawało potężnego kopa.

Honda Integra Type R (DC2)
Honda Integra Type R (DC2) © fot. mat. prasowe / Honda UK

Mateusz Lubczański — Honda NSX

Honda NSX (New Sportscar eXperimental) — dziecko złotej ery japońskiej motoryzacji, kiedy nie pytano o koszty. Honda tym samochodem pokazała, że może konkurować z modelami sportowymi uznanych marek. Za kierowcą znalazła się 3-litrowa jednostka V6, która generowała – przynajmniej oficjalnie – 270 KM. Auto ważyło około 1300 kg i to właśnie było kluczem do sukcesu. Może i sprint do setki nie robił wrażenia (okolice 6 sekund), ale to lekkość, praca zawieszenia i wyważenie były mocną stroną NSX-a.

Gordon Murray, twórca McLarena F1, jeździł takim autem prywatnie, a Ayrton Senna pomagał w ustawieniach podwozia. No i śmigał po torze w mokasynach, co możecie zobaczyć na filmie poniżej.

Senna drive the NSX-R in suzuka (great quality)

Aleksander Ruciński — Mitsubishi Legnum VR-4

Moim wymarzonym japońskim autem jest z pozoru zwyczajne kombi, które na pierwszy rzut oka wygląda jak Galant wart co najwyżej kilka tysięcy złotych. Mitsubishi Legnum VR-4 od popularnego Galanta różni się jednak japońską specyfikacją i ekscytującym napędem, który pozwalał rozpędzać się do ponad 260 km/h. Setka pojawiała się na liczniku po niespełna 6 sekundach.

Wszystko dzięki podwójnie doładowanej, 2,5-litrówce V6, która — zgodnie z obowiązującymi wówczas w Japonii przepisami — generowała 280 KM. Na papierze, bo w rzeczywistości mocy bywało więcej. Przyznawali to sami użytkownicy, a nawet Jeremy Clarkson, który po teście Legnuma VR-4 stwierdził, że nie ma szans, by to auto miało mniej niż 300 KM. Z pewnością spory wpływ na odczuwanie osiągów miał tu również napęd na cztery koła.

Bez wątpienia jest to jedna z najbardziej nieoczywistych propozycji w kategorii JDM. To wyjątkowo wszechstronne auto o sportowych osiągach zaklętych w niepozornym nadwoziu i żywy dowód na to, że Mitsubishi miało kiedyś fantazję, po której we współczesnej ofercie marki, nie został nawet ślad.

Mitsubishi Legnum VR-4
Mitsubishi Legnum VR-4 © mat. prasowe / Mitsubishi

Filip Buliński — Nissan Skyline R34 GT-R

Miłość do Nissana Skyline’a R34 GT-R zakwitła w momencie, gdy zobaczyłem, jak w drugiej części "Szybkich i Wściekłych" filmowy Brian O’Conner nie tylko w 4 minuty zdążył dotrzeć na otwierający wyścig, ale też spektakularnie "przeskoczył" nad Suprą na finiszu, zostawiając inne legendy JDM-u w tyle. Możecie więc zgadnąć, czym później najczęściej jeździłem w "Need for Speedzie".

Uwielbiany przez fanów tuningu, w podstawowej wersji z wolnossącym 2.0 oferował skromne 150 KM, ale w topowych odmianach był inżynierskim majstersztykiem Nissana. Z 2,6-litowego silnika RB26DETT z podwójnym turbo, dopracowanego niemal do perfekcji, osiągnięto oficjalnie, ze względu na obowiązującą umowę, "skromne" 280 KM. Nieoficjalnie — około 330 KM.

Dzięki temu nissan osiągał setkę w około 5 sekund, a kolejne ewolucje – nawet szybciej. Z charakterystycznym dźwiękiem rzędowej szóstki potrafi zjeżyć włos na głowie. I wygląda — w moim odczuciu — po prostu obłędnie. Zaczynając od złowrogiego przodu, a na tyle z nieprzesadzonym spojlerem i czterema lampami kończąc.

Wyposażony w napęd na cztery koła, system czterech kół skrętnych i wyświetlacz MFD (Multi Function Display) był niesamowicie naszpikowany elektroniką. To ostatnie umożliwiało wyświetlanie na ekranie różnych parametrów życiowych jednostki, a także m.in. rozdział momentu między osiami czy przeciążenie boczne. A przecież to było prawie ćwierć wieku temu. Skyline R34 GT-R bardzo szybko zyskał na wartości, choć jest najmłodszym z rodziny Skyline’ów. Zdobycie oryginalnej, nieprzerobionej sztuki to dziś przede wszystkim wyzwanie dla portfela. Szczególnie jeśli o mowa którejś z licznych limitowanych wersji, które potrafiły rozpędzić się do ponad 300 km/h.

Nissana Skyline R34 GT-R
Nissana Skyline R34 GT-R © fot. mat. prasowe / Nissan

Tomasz Budzik — Toyota 2000GT

Jeśli samym marzeniem mógłbym ściągnąć jeden japoński samochód do swojego garażu, stanęłaby w nim Toyota 2000GT. Pomiędzy 1967 a 1970 rokiem powstało jedynie 351 egzemplarzy tego modelu. 2000GT to nie tylko piękny sportowy samochód z proporcjami stawiającymi akcent na potężną maskę, kryjącą rzędową "szóstkę". To pierwszy model, który był japońskim supersamochodem. Firmy z Kraju Kwitnącej Wiśni, do tej pory postrzegane jako wytwórcy prozaicznych i wtórnych autek, zaznaczyły nim swoje aspiracje i potencjał.

Powstałe w ścisłej współpracy z Yamahą auto pod względem prezencji nawiązywało oczywiście do Jaguara E-Type, było jednak niezwykle niskie. Dach przebiegający na poziomie 116 cm nad asfaltem okazał się za niski dla Jamesa Bonda. Sean Connery zasiadł więc w specjalnie wykonanej wersji cabrio. 2000GT nie mogło pochwalić się ekstremalnymi parametrami. 150 KM wystarczało jednak, by osiągnąć "setkę" w 8,4 s i rozpędzić się do 220 km/h. Mała toyota była również pierwszym japońskim autem osobowym seryjnie wyposażonym w mechanizm różnicowy o ograniczonym poślizgu oraz wspomagane hydraulicznie hamulce tarczowe. A ile to dziś kosztuje? W 2020 r. jeden z egzemplarzy został sprzedany za 912 tys. dolarów. Marzenia bywają drogie.

Toyota 2000GT
Toyota 2000GT © fot. Mariusz Zmysłowski / Autokult

Mariusz Zmysłowski — Toyota Century G50

Toyota AE86 to pod względem prowadzenia i frajdy z jazdy jedno z najlepszych aut, jakimi jeździłem. Z kolei Toyota 2000GT to zdecydowanie najpiękniejszy samochód, jaki miałem okazję poprowadzić. Przy tym wszystkim głęboko w moim sercu zawsze będzie Honda NSX. Więc dlaczego ze wszystkich japońskich aut akurat Toyota Century?

Chyba trochę z przekory i jednoczesnego uwielbienia dla tej klasyki japońskiego gatunku. W kraju, którego ulice są pełne modeli Mercedesa, BMW i Audi, i to właściwie ta trójca to naturalny wybór na limuzynę lub youngtimera, to Toyotą Century chciałbym się powoli toczyć.

W tym samochodzie uwielbiam wszystko, od tego, co oczywiste, czyli silnika V12, po welur, kaseciaka, koronkowe firany i nieśmiertelne, nieco kanciaste kształty, które przy nowej Klasie S wyglądają archaicznie.

Kiedy podjeżdżasz na spotkanie Audi A8, jesteś po prostu kolejnym gościem w Audi A8. Kiedy podjeżdżasz Toyotą Century, jesteś człowiekiem, który wie, o co chodzi w motoryzacji.

Toyota Century G50
Toyota Century G50 © fot. materiały prasowe / Toyota

Wybrane dla Ciebie

Mandat dla rowerzysty jak dla kierowcy. Niektóre kary mogą zaskoczyć
Mandat dla rowerzysty jak dla kierowcy. Niektóre kary mogą zaskoczyć
Ulubieniec Polaków zyska nowy napęd. Znamy datę premiery
Ulubieniec Polaków zyska nowy napęd. Znamy datę premiery
Fiat Grande Panda potaniał. Ofertę uzupełnił prosty silnik
Fiat Grande Panda potaniał. Ofertę uzupełnił prosty silnik
Wywiad: To on odpowiada za projekt BMW Neue Klasse. "Szansa jedna na pokolenie, by zacząć od czystej kartki papieru"
Wywiad: To on odpowiada za projekt BMW Neue Klasse. "Szansa jedna na pokolenie, by zacząć od czystej kartki papieru"
​Pierwszy kontakt z nowym BMW iX3: nadal chcesz tego diesla? [wideo]
​Pierwszy kontakt z nowym BMW iX3: nadal chcesz tego diesla? [wideo]
Duster i Bigster z nowym napędem. To będą mistrzowie oszczędzania
Duster i Bigster z nowym napędem. To będą mistrzowie oszczędzania
Wyższa stawka za badanie techniczne. Ministerstwo podało konkretną datę
Wyższa stawka za badanie techniczne. Ministerstwo podało konkretną datę
Pierwsza jazda: Kia Sportage po liftingu - coś trzeba było zrobić
Pierwsza jazda: Kia Sportage po liftingu - coś trzeba było zrobić
Roman Forbrich o imporcie aut z Dubaju i samym arabskim mieście. Nie wyobraża sobie jednej rzeczy
Roman Forbrich o imporcie aut z Dubaju i samym arabskim mieście. Nie wyobraża sobie jednej rzeczy
Sprawdzają każdą umowę. 351 tys. Polaków zapłaci wysoką karę
Sprawdzają każdą umowę. 351 tys. Polaków zapłaci wysoką karę
Droższe "blachy", dowód rejestracyjny i prawo jazdy. Idą zmiany przepisów
Droższe "blachy", dowód rejestracyjny i prawo jazdy. Idą zmiany przepisów
"Mogą demoralizować kierowców". Ekspert o projekcie zmian w przepisach
"Mogą demoralizować kierowców". Ekspert o projekcie zmian w przepisach