Nadciąga tsunami. Giganci ewakuują swoje fabryki
W związku z trzęsieniem ziemi o magnitudzie 8,8, które miało miejsce w okolicy wschodniego wybrzeża Kamczatki, ostrzeżenia przed tsunami wydały m.in. władze Rosji, USA oraz Japonii. Na działania ewakuacyjne zdecydowało się kilku producentów pojazdów w Kraju Kwitnącej Wiśni, mając w pamięci skutki tsunami z marca 2011 r.
Ostrzeżenia o falach dochodzących do 3 metrów wysokości zostały wydane praktycznie na całe wschodnie wybrzeże wysp Hokkaido i Honsiu, gdzie mieści się wiele fabryk oraz siedzib japońskich producentów samochodów. Jak informuje Automotive News Europe, w związku z tym na ewakuację pracowników oraz zawieszenie części działalności zdecydowały się Nissan oraz Mitsubishi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Plebiscyt Samochód Roku Wirtualnej Polski 2025
Pierwsza z firm, której główna siedziba znajduje się nad brzegiem w Jokohamie, ewakuowała salon wystawowy oraz galerię produktową, a także wstrzymała prace w ośrodku badawczym i położonej w pobliżu fabryce Oppama, która położona jest nad samą wodą. Produkowane są tam modele Note i Aura na rodzimy rynek, a niedawno Nissan ogłosił jej zamknięcie po roku fiskalnym 2027.
Decyzję o ewakuacji podjęto także wobec fabryki silników w Jokohamie (gdzie wytwarzane są silniki elektryczne do Leafa i Note'a, układy hybrydowe do X-Traila oraz jednostki V6 z rodziny VR) oraz zakładu Iwaki w prefekturze Fukushima (produkcja m.in. V6 z rodziny VQ i VR), który został poważnie uszkodzony w wyniku tsunami w 2011 r.
Jak dowiedziało się Automotive News Europe, oprócz Nissana na tymczasowe zawieszenie działalności zdecydowało się także Mitsubishi. Pracownicy zostali ewakuowani m.in. z fabryki w Mizushimie. Suzuki z kolei ewakuowało swoich pracowników na wyższe piętra w głównej siedzibie firmy mieszczącej się w mieście Shizuoka nad wybrzeżem Pacyfiku.
Swoje fabryki nad wybrzeżem ma także Toyota. Producent nie zdecydował się jeszcze na żadne działania wobec fabryki Tahara w prefekturze Aichi, gdzie produkowane są także modele Lexusa, ale na bieżąco monitoruje sytuację. Na podobny ruch zdecydowała się Mazda, której zakłady nie znajdują się w obszarze bezpośredniego zagrożenia.