Test długodystansowy: Mazda CX-60 po 15 tys. km. Co mi się podobało, a co nie?
15 tys. km za nami, sam przejechałem naszą długodystansową Mazdą CX-60 ok. 8 tys. km. Wiele na temat samego auta opisałem w porównaniu z Audi Q5 i Mercedesem GLC, ale w tym materiale zwrócę uwagę na to, co mi się najbardziej podobało i co irytowało.
Najbardziej irytującą rzeczą moim zdaniem jest sposób wyłączania systemów bezpieczeństwa. To proces trwający ok. 15 sekund, kiedy nauczymy się go na pamięć. Mnie drażniły: asystent pasa ruchu, asystent unikania kolizji oraz monitorowanie koncentracji kierowcy.
Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie zbyt głośne dźwięki wyłączające muzykę i alarmujące zbyt często, a asystent kolizji z zupełnie niezrozumiałych powodów. Asystenta prędkości ISA wyłącza się odrębnym guzikiem bez wchodzenia w zawiłe menu, ale to drobna osłoda na te niedogodności. Zdecydowanie lepiej byłoby, gdyby ten przycisk był w pełni programowalny, jak MyPerso w Dacii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mazda CX-60 - test napędu i-ACTIV AWD
Druga sprawa, która mnie denerwowała na co dzień, to blokowanie drążka skrzyni biegów od razu po uruchomieniu silnika. Może to i dobre, kiedy jednostka jest zimna, ale drążek blokuje się na chwilę za każdym razem, niezależnie od temperatury. Dopiero po ok. 2 sekundach można włączyć jakiś bieg.
Trzecia sprawa to drobne wpadki jakościowe, zarówno po stronie montażu elementów wnętrza, jak i stabilności systemu multimedialnego. Trójkątna obudowa głośnika na drzwiach przy lusterku jest jakby wypięta z mocowań, a po ok. 10 tys. km coś zaczęło mocno skrzypieć na nierównościach przy słupku B.
Niektórzy w redakcji narzekali na "świerszcze" w podsufitce, która niefajnie wisi w przedniej części, ale ja tego nie słyszałem. To z jednej strony trochę burzy obraz wysokiej jakości aut Mazdy, ale z drugiej, tak ogólnie, to CX-60 sprawia wrażenie auta premium.
System multimedialny na ogół jest stabilny, ale dwukrotnie się zawiesił, raz zawiesił się CarPlay i wielokrotnie działała lub nie działała funkcja dotykowej obsługi tej aplikacji. W ogóle zdziwiłem się, kiedy w przekonaniu, że ekran w ogóle nie jest dotykowy, chciałem pokazać komuś, dlaczego jest to wada i wtedy akurat stał się po raz pierwszy dotykowy (tylko w aplikacji CarPlay). Dopiero po czasie dowiedziałem się, że to zależy od humoru systemu, ale z reguły dotykowa obsługa nie działa.
Z drobiazgów, nie podoba mi się zmiana sposobu wyświetlania informacji na wyświetlaczu kierowcy po przejściu w tryb tempomatu. Sam tempomat zaś działa zbyt opieszale, ale i agresywnie. Jeśli lubisz płynną jazdę po autostradzie, ale z adaptacyjnym tempomatem, to zbyt często będziesz używać i tak pedału gazu.
No i jeszcze praca skrzyni biegów - niezła, ale nie idealna. Zmiana przełożeń jest czasami zbyt "twarda", a silnik wyłączając się i włączając trochę za mocno wstrząsa karoserią. W porównaniu z konkurencją jest dobrze, ale dla mnie osobiście nie jest to coś, co chciałbym mieć we własnym aucie. W późniejszej części testu wyłączałem już system iStop (start&stop) i nie zauważyłem różnicy w zużyciu paliwa, a dostałem nieco wyższą kulturę jazdy.
Z rzeczy, na które wielu z was pewnie nie zwróciłaby uwagi, mnie trochę "bolał" kompletnie nie terenowy charakter samochodu. Nie, żebym spodziewał się czegoś ekstra, ale bardzo nisko umieszczony zderzak z przodu czy skromny prześwit jednak rozczarowują, bo nawet w mieście można coś uszkodzić.
To, co najlepsze w Mazdzie CX-60
Podoba mi się charakter samochodu i ogólny wysoki komfort podróżowania. Zawieszenie nie jest może majstersztykiem, ale na koniec dnia nie męczy. Wyciszenie mogłoby być lepsze, a audio wyższej jakości, ale trudno na to narzekać po przejechaniu kilku tysięcy kilometrów.
Fotele okazują się bardzo wygodne na długich dystansach, a pozycja za kierownicą jest fantastyczna. Choć absolutnym nonsensem jest to, że nie da się sterować pamięcią fotela w czasie jazdy – trzeba się zatrzymać, by z tej funkcji skorzystać.
Na najwyższą ocenę zasługuje jednak silnik. Brzmi trochę jak jednostka z ciężarówki, ale nigdy nie brakuje mu siły, a zużyciem paliwa łamie wszelkie schematy. O ile w sztywno opisanych warunkach jazdy da się odnaleźć oszczędniejsze silniki, o tyle w realnym użytkowaniu zawstydza wszystkie samochody. Wszystkie, wszystkich klas.
Sześciocylindrowa jednostka 3,3 litra pali tyle, ile może palić kompakt z silnikiem 1.5. Oczywiście diesel. Na trasach szybkiego ruchu nie wiedzieć czemu aerodynamika przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie, a na krajówkach 50-litrowy zbiornik paliwa wystarczy na przejechanie 1200 km. Nawet z przyczepą spalanie jest więcej niż rozsądne, choć akurat tu spodziewałem się lepszych wyników. Ale o tym będzie w oddzielnym teście.
Co się zepsuło?
W czasie mojego testu przestało działać pokrętło do sterowania głośnością audio, ale tylko jego druga funkcja polegająca na przechodzeniu do następnego/poprzedniego utworu. Przestał też działać jeden z portów USB-C umieszczony w podłokietniku.
To co budzi największe obawy to metaliczne odgłosy z układu napędowego, które słychać spod auta. To coś, co budzi obawy nie tylko moje jako użytkownika, ale także wielu użytkowników Mazdy CX-60 i jest to problem znany, opisany jako "ten typ tak ma". Może i ma, ale mi się nie podoba. Sprawdziłem w dwóch innych egzemplarzach (w tym również w CX-80) i każde z aut pomimo niewielkiego przebiegu "tak miało".