Test: BAIC Beijing 7 - świetny samochód z dwiema wadami, które powodowały u mnie płacz
Nigdy nie spotkałem samochodu, który miałby tyle zalet, ale przez dwie wady, które da się łatwo poprawić, nie mógłby się znaleźć w moim garażu. Po prostu nie mógłbym nim jeździć dalej niż po przysłowiowe bułki do sklepu. Ale jeśli tobie te wady nie przeszkadzają, to naprawdę warto poznać Beijinga 7.
BAIC Beijing 7 to crossover klasy średniej, który wielkością niemal dorównuje innym chińskim, zbliżonym stylistycznie modelom, takim jak BYD Seal U DM-i czy Omoda 9 Super Hybrid. Gdyby porównać go z czymś bardziej nam znanym, to byłaby to np. Škoda Kodiaq, dłuższa raptem o 13 mm.
Beijing 7 mierzy 4745 mm długości przy rozstawie osi 2800 mm, czym o 9 mm przewyższa niezwykle przestronnego Kodiaqa. I spokojnie mu dorównuje przestronnością wnętrza z tyłu, gdzie pasażerowie z tyłu mogą podróżować z nogą założoną na nogę. Z wyglądu nie, ale pod względem przestrzeni to już mała limuzyna.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jeździłem Mazdą CX-60 z "nielegalnym" silnikiem. Zobacz, ile pali!
I pod względem wyposażenia również. Pasażerowie mają podgrzewanie, wentylację i masaż foteli, a jakby tego było mało, ten masaż należy do absolutnie ścisłej czołówki takich rozwiązań dostępnych na rynku. Jest tak przyjemny, że tylko z tego powodu warto byłoby rozpatrzyć zakup Beijinga 7, ale pod warunkiem, że nie będą wam przeszkadzały dwie rzeczy, które dla mnie były nie do zaakceptowania.
Samochód nie dla każdego kierowcy
O ile z przodu również nie można narzekać na brak przestrzeni, o tyle już można na ergonomię i wygodę. Fotel kierowcy jest nieco inny niż pasażera i dla mnie skrajnie niewygodny. A właściwie jego siedzisko, które uwierało mnie w pośladki. Być może nie jestem wystarczająco szczupły na tego chińczyka, więc nie sugerujcie się tą opinią - sprawdźcie sami.
Fotel dziwnie się reguluje i choć elektrycznie, to w dość ograniczonym zakresie. Niemal za każdym razem, kiedy chciałem go opuścić, podnosiłem, bo choć przycisk regulacji jest kołyskowy, to siedzisko nie zmienia swojego kąta. I to też jest problem, bo cały czas miałem wrażenie, że tylko ¾ tego siedziska podpiera moje uda.
Jakby tego było mało, ono jest zwyczajnie krótkie. O 2 cm krótsze niż w Choćby w Jaecoo 7, ale aż o 4 cm krótsze niż w Omodzie 9. Dobrze, że regulacja kierownicy jest w porządku, co nie jest takie oczywiste w chińskich autach.
Drugi fotel, choć ma podobny kształt, to nie jest regulowany na wysokość, ale tym samym przyciskiem ustawia się podparcie podudzi, dzięki czemu pasażer podróżuje w bardzo komfortowych warunkach.
To, co otacza kierowcę i pasażera, to taka typowa chińszczyzna, czyli morze plastiku i skórzana tapicerka, które wyglądają lepiej niż w niejednym europejskim modelu, są nieźle spasowane, ale kształt tego wszystkiego kompletnie mi nie pasuje, choć uważam, ze wygląda schludnie. Przypomina mi trochę Omodę 9, tylko BAIC nie kopiuje rozwiązań z Mercedesa.
Jedną wpadką jakościową jest podłokietnik, który niemiłosiernie skrzypiał, kiedy tylko go dotknąłem. Pod nim jest wielki schowek z czterema uchwytami na kubki, przy czym korzystanie z dwóch dodatkowych wiąże się z podniesieniem podłokietnika.
Kierowca i pasażer mają do dyspozycji dwa ekrany centralne, górny do obsługi multimediów i dolny odpowiadający klasycznym przyciskom i pokrętłom od regulacji klimatyzacji i innych rzeczy, jak na przykład ogrzewanie, wentylacja czy masaż foteli.
Panel dolny jest przeciętnie responsywny, ale nie męczy podczas obsługi. Górny natomiast jest szeroki, ale niski, co może się spodobać osobom narzekającym na wielkie ekrany. Logika interfejsu wymaga przyzwyczajenia i znajomości języka angielskiego, ale nie można powiedzieć, żeby była zła.
Jedyne, co może przeszkadzać, to brak Android Auto i Apple CarPlay, ale ja zmieniłem zdanie, że to wada, po kilku dniach. Jest tu apka Easy Connection, która choć wymaga nieco zachodu do połączenia i nie działa automatycznie za każdym razem, kiedy wchodzimy do auta i podłączamy przewód do smartfona, to odwdzięcza się po stokroć. A, i jeszcze dźwięk musi płynąć przez Bluetooth, ale ten akurat działa sprawnie.
Easy Connection umożliwia kopiowanie ekranu smartfona, czego nie potrafi ani Android Auto, ani CarPlay. One najwyżej wyświetlają te same aplikacje, których używacie na smartfonie. Easy Connection naprawdę kopiuje ekran, czyli wyświetla wszystko i w taki sam sposób, co na smartfonie.
Chcecie korzystać z map czy aplikacji muzycznych, bardzo proszę. Chcecie przeczytać SMS-a – jest to możliwe. Chcecie włączyć film na YouTube czy odpalić stronę internetową – bez problemu. Możecie nawet włączyć kamerę w telefonie i widzicie na ekranie auta to, co nagrywacie. Choć tu akurat był dziwny problem, bo ekran zawsze pokazywał widok w pionie. Ale mimo tego, że wszystko obsługuje się z poziomu smartfona, a nie ekranu dotykowego auta, i tak wolałbym tę aplikację niż CarPlay. Mam nadzieję, że po liftingu czy odświeżeniu modeli i dodaniu Androida i CarPlaya, Easy Connection nie zostanie wycofany, choć nie jest zgodny z zasadami bezpieczeństwa UE.
Podsumowując, kierowca ma skrzypiący podłokietnik, niewygodny fotel (jeśli jest podobny do mnie), pasażer ma tak samo niewygodny, ale za to może się niemal położyć, nie dotykając stopami podłogi, pasażerowie z tyłu mają mnóstwo przestrzeni, wygodniejszą kanapę niż fotele z przodu, a każda z czterech podróżujących osób może jeszcze zostać wymasowana. Aha i wszyscy mogą oglądać film na ekranie na desce rozdzielczej, choć obraz nie jest szczególnie duży, ale już nagłośnienie samochodu jest bardzo przyzwoite. I zapach też, bo w Beijingu te wszystkie materiały przyjemnie pachną. A to jeszcze nie wszystkie zalety.
Kolejna pozytywna niespodzianka czeka w bagażniku, którego pojemność to 410 l według pomiaru VDA. Według tego samego co ponad 600 l w Omodzie 9, której bagażnik jest tak na oko o 40 proc. mniejszy. W Beijingu 7 jest o 500 l mniejszy zgodnie z tą samą normą od bagażnika Škody Kodiaq, a na oko o jakieś 100 l.
W Beijingu 7 bagażnik jest foremny, bardzo głęboki (51 cm w dolnym położeniu podłogi) i wystarczająco długi (95 cm po podłodze) oraz szeroki (103 cm). Niestety Chińczycy nie zadbali o żadne haki do mocowania bagaży, co jest sporym minusem przy codziennej eksploatacji, a niewielkie kieszenie po bokach pomieszczą niewiele szpargałów. Za to pod podłogą można schować roletę, jeśli jej nie potrzebujecie.
Drugi minus - już w czasie jazdy
Drugim minusem samochodu nie do zaakceptowania dla mnie jest jego wewnętrzne oświetlenie nocą. Nawet zmniejszenie intensywności do minimum nie wystarczało mi, aby przygasić trzy ekrany tak, żeby mnie nie męczyły. Najbardziej przeszkadzały mi ten za kierowcą i dolny. Jest to jedyny samochód (poza Fordem Bronco), którym nie chciałbym jechać nocą. Ale w przeciwieństwie do Bronco, Beijing ma rewelacyjne światła.
Poza tym, auto już nie ma wad, które byłyby istotne dla użytkownika. Problem ze zrozumieniem komputera zużycia paliwa skutkował tym, że nie podam wam jak zawsze wartości spalania przy poszczególnych prędkościach. Nie wiadomo kiedy komputer po resecie pokazuje prawidłową wartość, bo przez wiele kilometrów, niezależnie od prędkości, jest to 7 l/100 km.
W praktyce auto spalało mi średnio ok. 9 l/100 km, co uważam za wartość nienajgorszą w tej klasie wielkości jak na silnik benzynowy. Jak na chińskie auto, wynik jest nawet dobry, ale w porównaniu do europejskich czy japońskich konkurentów nieco zbyt wysoki.
Natomiast dynamika samochodu jak na jednostkę benzynową 1.5 o mocy 177 KM jest przyzwoita, choć ospałość skrzyni biegów mogłaby być mniejsza. Warto przejść w tryb sportowy, jeśli zamierzacie jechać dynamicznie. Z kolei przy ruszaniu z miejsca skrzynia tak mocno "zapina" sprzęgło, że na śliskim podłożu niemal zawsze zrywało mi przyczepność. Niestety auto jest dostępne tylko z tym jednym silnikiem i tylko z napędem na przednią oś.
Z taką asystą można pojechać daleko
Niezłe wyciszenie, dobry komfort jazdy i kapitalne systemy prowadzenia po pasie ruchu. Na szczególną uwagę zasługują te ostatnie, bo jazda Beijningiem 7 po autostradzie to czysta przyjemność (w oderwaniu od siedziska fotela i oświetlenia instrumentów).
Długo trzyma pas ruchu bez ingerencji kierowcy, upomina się niezwykle rzadko i co najważniejsze, bardzo szybko wraca do pracy, kiedy kierowca się "obudzi". Nie jak Omoda 9 czy Jaecoo 7, które wymagają pełnego skupienia i w ogóle najlepiej nie ingerować w ruchy kierownicą. Beijing może być przykładem dla innych chińskich marek i wielu japońskich. Tak dobry system wspomagania jazdy po pasie mają tylko auta trzech marek - BMW, Peugeota i niektóre Volkswageny.
Praca zawieszenia jest nijaka, ale nie byle jaka. Nastawione na komfort działa tak, jak się od takich aut tego wymaga. Skok amortyzatorów jest wystarczający, nic nie stuka, a podwozie wydaje się być nieźle wyciszone. Dynamiczne skręty czy omijanie przeszkody to nie jest coś, z czym Beijing 7 sobie dobrze poradzi. Jednak w czasie normalnej podróży, nawet z dużą prędkością po autostradzie, nie można narzekać.
Choć nie ma tu napędu na cztery koła, to poza asfaltem Beijing 7 nieźle radzi sobie z nierównościami. Zawieszenie rzadko dobija, ale też dobrze trzyma auto nad ziemią, więc nawet dynamiczna jazda po szutrowych drogach czy łąkach jest możliwa. 20,5 cm prześwitu to zdecydowanie wystarczająca wartość, by nie bać się kolein, a już na pewno nie krawężników w mieście.
No i teraz najlepsze
Ze względu na cenę 164 900 zł to jedna z lepszych propozycji na rynku. Oczywiście nie każdy potrzebuje masaży foteli czy wentylacji kanapy z tyłu, więc nie dla każdego cena będzie super. Ale obiektywnie jest. W aucie testowym wyposażenie dodatkowe to brązowa tapicerka (1900 zł) i lakier (3900 zł). Zatem naprawdę kompletnie wyposażony samochód kosztuje 170 700 zł. Już z opcjonalnym lakierem.
Cena bazowa Škody Kodiaq (moim zdaniem to najlepszy konkurent z marek europejskich) z silnikiem 1.5 TSI, przednim napędem i automatem bez żadnych opcji to obecnie 170 tys. zł. Plus minimum 3550 zł za opcjonalny lakier. O masażach możecie sobie pomarzyć. Za panoramiczne okno dachowe dopłacicie ponad 6000 zł. Za skonfigurowane podobnie auto zapłacicie nieco ponad 200 tys. zł. Podkreślę, że w niektórych aspektach lepsze, ale na pewno nie lepiej wyposażone w kierunku komfortu.
Nie twierdzę, że BAIC Beijing 7 to najlepsza oferta na rynku dla każdego, bo inne auta może i są droższe, ale mogą mieć inne walory, jak choćby wygodniejsze fotele, wybór silników czy rodzajów napędu. Chińczycy oferują tu gotowe (nie ma konfiguracji czy wersji), bardzo dobrze wyposażone, w wielu aspektach świetne auto, które ma pewne wady, być może nawet nie do zaakceptowania. Więc nie jest to auto, które można kupić w ciemno. Ale jest to na pewno kapitalna propozycja dla tych, którzy liczą, ile dostaną za określoną kwotę.
- Bardzo przestronne wnętrze
- Wentylacja i masaż dla czterech osób
- Ładnie wykonane i przyjemnie pachnące wnętrze
- Sporo dużych schowków
- System Easi Connect (CarbitLink), który umożliwia kopiowanie smartfona
- Ogromny i foremny bagażnik
- Dobry komfort jazdy
- Rewelacyjny system utrzymania auta na pasie ruchu
- Świetne światła
- Bardzo bogate wyposażenie w standardzie
- Cena
- Niewygodne siedzisko fotela kierowcy i dziwna regulacja
- Oślepiające nocą oświetlenie wewnętrzne samochodu (ekrany, oświetlenie drążka skrzyni biegów)
- Skrzypiący podłokietnik
- Brak haków w bagażniku
- Brak Apple CarPlay i Android Auto
- Nerwowe włączanie sprzęgła w czasie ruszania
- Brak napędu 4x4 w opcji
To jedyny samochód, którego nie mógłbym mieć, ale polecam rozważyć jego zakup każdemu. Zwłaszcza osobom, które nie przywiązują uwagi do szczegółów, ale lubią mieć wszystko, co da się zamówić. Cena jest wyjątkowo dobra, a sam samochód ma sporo zalet. Wad niewiele, ale dla mnie nie do zaakceptowania. Ale to dla mnie...
BAIC Beijing 7 1.5 177KM 130kW od 2023 | |
---|---|
Rodzaj jednostki napędowej | Spalinowa |
Pojemność silnika spalinowego | 1498 cm³ |
Rodzaj paliwa | Benzyna |
Typ napędu | Przedni |
Skrzynia biegów | Automatyczna, 7-stopniowa |
Moc maksymalna | 177 KM |
Moment maksymalny | 305 Nmprzy 1500-4250 rpm |
Prędkość maksymalna | 199 km/h |
Pojemność zbiornika paliwa | 60 l |
Pojemność bagażnika | 410/- l |