Ogromne straty giganta. Uderzyły ich cła Donalda Trumpa
Nowy szef koncernu Stellantis nie ma łatwego życia. Choć dopiero co objął stanowisko, musi mierzyć się z poważnymi wyzwaniami. Firma właśnie poinformowała o stratach po pierwszym półroczu.
Zgodnie z przewidywaniami, strata netto po pierwszym półroczu wyniesie aż 2,3 mld euro. Wstępny wynik, w porównaniu z zyskiem netto w wysokości 5,6 mld euro rok wcześniej, pokazuje, przed jakim wyzwaniem stanął nowy prezes, Antonio Filosa. Powołano go w maju po tym, jak słabe wyniki w 2024 roku doprowadziły do dymisji byłego szefa Carlosa Tavaresa.
Do ujemnego wyniku w pierwszym półroczu przyczyniły się wysokie koszty restrukturyzacji, spadek wartości akcji oraz obciążenie cłami importowymi nałożonymi przez USA.
Choć dane finansowe za pierwsze półrocze nie są zbyt optymistyczne, Stellantis zdecydował się na ich publikację, by zniwelować różnicę między prognozami analityków a rzeczywistymi wynikami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Peugeot 408 vs 308 SW - odważny i zaskakujący ruch
W oświadczeniu koncernu z 21 lipca czytamy też o spadku sprzedaży, który w drugim kwartale 2025 roku wyniósł 6 proc. w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku.
Koncernowi pozostaje mieć nadzieję, że restrukturyzacja zapoczątkowana po zwolnieniu Tavaresa i kontynuowana przez Filosę, długofalowo przyniesie oczekiwany skutek. Stellantis pozostaje jednym z kluczowych graczy dla europejskiego przemysłu motoryzacyjnego, mierzącego się z coraz silniejszą konkurencją ze strony chińskich producentów.