Stolicę Czech przejęły Harleye. 1400 km na kołach z okazji 115. urodzin legendy

Kolebką marki Harley-Davodson jest Milwakee w stanie Wisconsin (USA), ale europejską stolicą legendarnego producenta motocykli jest czeska Praga. To właśnie tam od kilku lat imprezą Prague Harley Days przygotowywano się do 115. urodzin. Wyzwanie było ambitne, bo 110. rocznica świętowana w Rzymie jest wspominana do tej pory.

Obraz
Źródło zdjęć: © Fot. Jakub Tujaka
Jakub Tujaka

Trasę z Warszawy do Pragi podzieliliśmy na dwa etapy. Pierwszy polegał na tym, żeby szybkim skokiem dostać się do Wrocławia, a dopiero później cieszyć się widokami. Ten pierwszy etap był nudny i monotonny, ale za to kilometry mijały dość szybko. Drugim plusem było to, że dojazd do Wrocławia i obiad u dilera Harleya zajął nam pierwszą część popołudnia, a reszta trasy przebiegała w ostatnich godzinach dnia, czyli w najlepszej porze do jazdy. Widoki pól, łąk, lasów i małych przygranicznych miejscowości cieszył wszystkich. Nikt nie miał ochoty na zatrzymywanie się, ale w końcu trzeba było zatankować i kupić czeską walutę.

Obraz
© Fot. Jakub Tujaka

Dwa etapy trasy dojazdowej

Ostatni odcinek autostrady do Pragi pokonywaliśmy już po zmroku, a widok miasta sprawił, że wszyscy mieli ochotę porzucić motocykle gdziekolwiek i w końcu iść na piwo. Praga przywitała nas atmosferą ciszy przed burzą. Co ważne, motocykle, którymi jechaliśmy, miały być używane przez gości imprezy jako sprzęty pokazowe, czyli dostępne do jazd testowych dla chętnych. Jak się okazało, tych nie brakowało. Fat Bob, Street Bob i Street Glide (wszystkie trzy z rocznika 2018) pomiędzy ich odstawieniem w środę rano a odebraniem w sobotę przejechały po ponad 200 km. Trasy testowe miały po 45 km, co znaczy, ze każdy z nich wyjeżdżał minimum 4 razy. A motocykli do jazd dostępnych było około 150 sztuk.

Obraz
© Fot. Jakub Tujaka

Miasto brzmiało jak Harley

Po ciszy ze środowego późnego wieczora nie było śladu już w czwartek rano. Motocykle całkowicie zablokowały część miasta, w której było centrum imprezy. Z każdego zakątka dobiegał gang silników V2 z amerykańskim rodowodem. Motocyklistów nie dało się objąć wzrokiem. Rzeka kolorowych sprzętów nie miała końca. Aż trudno to opisać. Wszystkie okoliczne bary, restauracje i sklepy pękały w szwach.

Obraz
© Fot. Jakub Tujaka

Na terenie imprezy było wszystko, czego potrzeba do szczęścia. Zaplecze kulinarne, koncerty, sklepy, strefy klubów, wystawa muzealna i strefa custom. Oprócz tego odbyło się wiele pokazów, z których najbardziej wyczekiwanym i obleganym były ewolucje Polaka Macieja Dopa Bielickiego, który na Harleyu potrafi zaprzeczyć istnieniu grawitacji, a ważąca grubo ponad 250 kg maszyna w jego rękach wygląda na zrobioną z papieru. Warto wspomnieć, że na wszystkich materiałach promujących imprezę, Maciej był na pierwszym planie.

Obraz
© Fot. Jakub Tujaka

Od czwartku do soboty próbowaliśmy obejść wszystkie atrakcje przygotowane dla gości imprezy i nam się to nie udało. Ciągle działo się coś, co kazało nam zmienić plany zwiedzania i zatrzymać się na chwilę. A to spotkaliśmy motocyklistów z Japonii, a to koncert kolejnej kapeli okazał się lepszy niż poprzedniej, a to ekipa znajomych z Polski zabrała nas do miejsca, gdzie są najlepsze burgery. I tak w kółko. Jednak całonocne eskapady i maksymalnie skrócony czas na regenerację dał nam się tak we znaki, że postanowiliśmy ruszyćwcześniej niż planowaliśmy i w końcu nieco pojeździć. Tym razem przewodnik oprowadził nas po trasach widokowych na pograniczu Czech i Polski. Tamtejsze wsie i wzgórza są stworzone dla motocyklistów. Pełno jest winkli, podjazdów i zjazdów. Ręce ciągle są pełne roboty.

Obraz
© Fot. Jakub Tujaka

Byle do kolejnej okrągłej rocznicy

Po niemal całym dniu jeżdżenia rozstaliśmy się w Kłodzku i czas było wracać do domu. Prawie 500 km autostradą na koniec wycieczki to dystans, który pozwolił wyciszyć się, przemyśleć wiele spraw i zatęsknić za urodzinami Harleya i za Pragą. Szkoda, że następna tak duża impreza dopiero za rok, ale mam nadzieję, że znajdę powód, żeby jeszcze w tym sezonie wrócić na Śląsk jednośladem. Być może wybiorę coś lżejszego niż mój 2018 Sport Glide, ale na pewno chciałbym jechać tam harleyem. Dźwięk chrapliwego V2 w tamtejszych lasach jest nie do podrobienia.

Obraz
© Fot. Jakub Tujaka

Jeśli chodzi o pozostałe cechy motocykla, to okazał się idealny na taką trasę. Wystarczająco pakowny, odpowiednio wygodny i w miarę oszczędny, bo zużycie paliwa poniżej 6 litrów przy tak szybkim pokonywaniu autostrad to świetny wynik. Więcej o maszynie można przeczytać w naszym redakcyjnym teście.

  • Obraz
  • Obraz
  • Obraz
  • Obraz
  • Obraz
  • Obraz
  • Obraz
  • Obraz
  • Obraz
  • Obraz
  • Obraz
  • Obraz
  • Obraz
  • Obraz
  • Obraz
  • Obraz
  • Obraz
  • Obraz
[1/18] Źródło zdjęć: |
Źródło artykułu: WP Autokult

Wybrane dla Ciebie

Ostateczne potwierdzenie. Niemiecki gigant ma duże problemy
Ostateczne potwierdzenie. Niemiecki gigant ma duże problemy
Mandat dla rowerzysty jak dla kierowcy. Niektóre kary mogą zaskoczyć
Mandat dla rowerzysty jak dla kierowcy. Niektóre kary mogą zaskoczyć
Ulubieniec Polaków zyska nowy napęd. Znamy datę premiery
Ulubieniec Polaków zyska nowy napęd. Znamy datę premiery
Fiat Grande Panda potaniał. Ofertę uzupełnił prosty silnik
Fiat Grande Panda potaniał. Ofertę uzupełnił prosty silnik
Wywiad: To on odpowiada za projekt BMW Neue Klasse. "Szansa jedna na pokolenie, by zacząć od czystej kartki papieru"
Wywiad: To on odpowiada za projekt BMW Neue Klasse. "Szansa jedna na pokolenie, by zacząć od czystej kartki papieru"
​Pierwszy kontakt z nowym BMW iX3: nadal chcesz tego diesla? [wideo]
​Pierwszy kontakt z nowym BMW iX3: nadal chcesz tego diesla? [wideo]
Duster i Bigster z nowym napędem. To będą mistrzowie oszczędzania
Duster i Bigster z nowym napędem. To będą mistrzowie oszczędzania
Wyższa stawka za badanie techniczne. Ministerstwo podało konkretną datę
Wyższa stawka za badanie techniczne. Ministerstwo podało konkretną datę
Pierwsza jazda: Kia Sportage po liftingu - coś trzeba było zrobić
Pierwsza jazda: Kia Sportage po liftingu - coś trzeba było zrobić
Roman Forbrich o imporcie aut z Dubaju i samym arabskim mieście. Nie wyobraża sobie jednej rzeczy
Roman Forbrich o imporcie aut z Dubaju i samym arabskim mieście. Nie wyobraża sobie jednej rzeczy
Sprawdzają każdą umowę. 351 tys. Polaków zapłaci wysoką karę
Sprawdzają każdą umowę. 351 tys. Polaków zapłaci wysoką karę
Droższe "blachy", dowód rejestracyjny i prawo jazdy. Idą zmiany przepisów
Droższe "blachy", dowód rejestracyjny i prawo jazdy. Idą zmiany przepisów