Rozbite bolidy Ferrari, awaria Norrisa - Piastri wygrywa emocjonujące GP Holandii
Formuła 1 wróciła po przerwie wakacyjnej w wielkim stylu. Wyścig na Zandvoort obfitował w kolizje, wypadki oraz niespodziewane zwroty akcji. Kłopotów zdołał uniknąć Oscar Piastri, który zwyciężył i znacząco powiększył swoją przewagę w klasyfikacji nad Lando Norrisem.
Holenderski obiekt to tor w starym stylu. Wąska nitka, sporo zakrętów i niewiele dobrych miejsc do wyprzedzania – te cechy sprawiają, że kwalifikacje są kluczowym elementem weekendu wyścigowego. Sobotnią czasówkę minimalnie wygrał Piastri, co dało mu przewagę na starcie wyścigu.
Świetnie ruszył Verstappen, który zdołał wyprzedzić Norrisa i rozdzielić kierowców McLarena na torze. Brytyjczyk dysponował lepszym tempem, ale kierowcę Red Bulla zdołał wyprzedzić dopiero na dziewiątym okrążeniu. Piastri w tym czasie wypracował sobie przewagę i znalazł się w bardzo komfortowym położeniu na dalszą część zmagań. Lando liczył na możliwość pokonania swojego zespołowego partnera dzięki strategii, jednak tą szansę pogrzebał Lewis Hamilton.
Na 13. okrążeniu zaczął padać deszcz. Mżawka nie zmusiła kierowców do zmiany opon na deszczowe, jednak delikatnie wilgotna nawierzchnia sprawiła, że zawodnicy musieli jechać ostrożniej. W tych zdradliwych warunkach, na 24. okrążeniu, błąd popełnił Hamilton. Najechał on zbyt szeroko na asfaltowe pobocze z namalowanym logotypem jednego ze sponsorów F1, wpadł w poślizg i wyścig skończył na barierze. Na tor wyjechał samochód bezpieczeństwa i niemal wszyscy kierowcy natychmiast wykorzystali sytuację i zmienili opony. McLaren wykonał podwójny pit-stop i kolejność w czołówce nie uległa zmianie. Przez kolejne okrążenia Piastri spokojnie utrzymywał się na czele, ale w drugiej fazie wyścigu Norris otrzymał od losu kolejną szansę.
Na 53. okrążeniu Antonelli wykonał bardzo ryzykowny manewr wyprzedzania. Atak Włocha zakończył się kolizją, a Leclerc wpadł w barierę i rozbił samochód. Na torze znów pojawił się samochód bezpieczeństwa, Piastri stracił swoją przewagę, a Norris znów miał okazję, aby zaatakować. Australijczyk wytrzymał jednak presję po restarcie, a kilkanaście okrążeń później Lando spotkał niesamowity pech. W bolidzie McLarena doszło do wycieku oleju. Załamany Brytyjczyk musiał zatrzymać swój bolid na torze. Największym wygranym tej sytuacji był Hadjar, który dzięki odpadnięciu Norrisa, znalazł się na trzeciej pozycji.
Po zniknięciu Lando, Piastriemu mógł jeszcze teoretycznie zagrozić Verstappen, jednak po wznowieniu zmagań kierowca McLarena szybko odskoczył, wyraźnie pokazując, że aktualny bolid Red Bulla nie jest w stanie konkurować z dominującą maszyną ekipy z Woking. Piastri bez problemu wygrał GP Holandii, prowadząc od startu do mety. Verstappen dowiózł drugie miejsce, a Isack Hadjar zdołał utrzymać się w końcówce przed Russellem i w swoim debiutanckim sezonie wywalczył pierwsze podium w karierze.
Ten wyścig może okazać się punktem zwrotnym w kontekście rywalizacji o tytuł mistrza świata. Do głowy od razu przychodzą wspomnienia z roku 2016, kiedy Hamilton, jadąc po pewne zwycięstwo w GP Malezji, doznał awarii i zmagań nie ukończył. Tamten wyścig przesądził o tym, że ostatecznie Hamilton przegrał walkę o mistrzostwo z Rosbergiem. Lando Norris znalazł się teraz w podobnej sytuacji. Przed GP Holandii tracił do Piastriego 9 punktów – teraz strata wynosi aż 34.
Przed przerwą wakacyjną Lewis wyraził ostrą samokrytykę i w bardzo mocnych słowach oceniał swoją postawę za kierownicą bolidu Ferrari. Aż strach pomyśleć jakie myśli teraz krążą w głowie Hamiltona. Brytyjczyk rozbił bolid, po dość amatorskim błędzie. Każdy kierowca dobrze wie, że gdy pada deszcz, fragmenty asfaltu które są pomalowane farbą, stają się niezwykle śliskie. Lewis najechał na taki fragment, wyjeżdżając szeroko w zakręcie numer 3. Taki błąd zupełnie nie przystoi 7-krotnemu mistrzowi świata. Drugi kierowca Ferrari zakończył zmagania dokładnie w tym samym miejscu, choć w zupełnie innych okolicznościach. Gdy Leclerc wyjechał z alei serwisowej po zmianie opon, Antonelli dostrzegł szansę na zaatakowanie Monakijczyka. Młody kierowca Mercedesa niestety przesadził i doprowadził do kolizji. Antonelli zrujnował również swój wyścig. Włoch został słusznie ukarany przez sędziów i ostatecznie ukończył zmagania na szarym końcu stawki.
Największym bohaterem GP Holandii jest zdecydowanie Isack Hadjar. Debiutujący w tym roku Francuz, pojechał niezwykle solidny wyścig. W kwalifikacjach wywalczył świetną czwartą pozycję, a w niedzielę nie dał się pokonać ani Russellowi ani Leclercowi – i to pomimo dysponowania teoretycznie gorszym bolidem. Świetna dyspozycja sprawia, że pojawiają się pytania o potencjalny transfer do Red Bulla i zastąpienie Tsunody (który wcześniej, po dwóch wyścigach sezonu, w podobnych okolicznościach zajął miejsce Lawsona w ekipie Czerwonych Byków). Choć zespół wcześniej zapewniał, że Yuki zachowa swój fotel do końca roku, to historia już nie raz pokazywała, że Red Bull potrafi podejmować nagłe i zaskakujące decyzje.
Już za tydzień czekają nas kolejne ekscytujące zmagania kierowców Formuły 1. Tym razem wyścig odbędzie się w ojczyźnie Ferrari na Autodromo Nazionale di Monza. Tifosi z pewnością tłumnie zgromadzą się na trybunach, aby kibicować ekipie z Maranello, ale w niedzielne popołudnie mogą się rozczarować. Dla Ferrari jest to naprawdę słaby sezon i musiałby zdarzyć się cud aby podczas GP Włoch Leclerc lub Hamilton włączyli się do walki o podium.
Źródło: O wyścigach przy wyścigach
Autor: Paweł Wasilewski
Ten materiał prezentujemy w ramach współpracy z Patronite.pl. Autorem jest Paweł Wasilewski. Możesz wspierać Autora bezpośrednio na jego profilu na Patronite https://patronite.pl/owyscigach