Rosjanie muszą płacić więcej. Ceny poszybowały o nawet 70 proc.
Rosyjscy właściciele europejskich samochodów muszą znacznie więcej płacić za naprawę swoich aut. Ceny w warsztatach wzrosły o 25-35 proc., a samych części zamiennych jeszcze bardziej - nawet o 70 proc. Mimo to Rosjanie wyczekują powrotu możliwości zakupu aut ze Starego Kontynentu.
Jak informuje serwis autostat.ru, w Rosji ceny napraw samochodów europejskich marek rok do roku wzrosły o około 25-35 proc. Wiele zależy od modelu i marki. Poszybowały także ceny samych części zamiennych. W przypadku Škody wzrost wyniósł ok. 20 proc., dla Renault ok. 33 proc., ale już dla Volkswagena aż 72 proc.
Według autostat.ru dostawy części zamiennych do samochodów europejskich marek realizowane są "alternatywnymi kanałami". Chodzi więc o reeksport – sprowadzanie ich z krajów przyjaźnie nastawionych do Rosji. Wygląda więc na to, że uprzejmość państw trzecich ma coraz wyższą cenę. Co prawda rynek próbuje walczyć ze wzrostem cen m.in. poprzez zwiększanie udziału części regenerowanych, ale nie wiadomo, jakie efekty to przyniesie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mazda CX-60 - test napędu i-ACTIV AWD
Co ciekawe, choć sytuacja z naprawami i częściami zamiennymi jest trudna, rosyjscy kierowcy najwyraźniej czekają na możliwość ponownego zakupu aut zachodnich producentów. Zapaść na rosyjskim rynku pierwotnym widoczna jest od marca 2025 r. Zbiegło się to z działaniami Donalda Trumpa na rzecz zakończenia wojny wywołanej na Ukrainie przez Rosję. To wystarczyło, by w rosyjskich mediach społecznościowych podawano sobie plotki o rychłym powrocie do Rosji zachodnich marek. Bardzo szybko przełożyło się to na spadki w sieciach dilerskich, oferujących teraz głównie auta z Chin i rosyjskie.
Rosyjskie auta postrzegane są jako zacofane technologicznie. Z kolei chińskie są wielką niewiadomą w kontekście długotrwałego używania czy wartości przy odsprzedaży. Są też trudności z ich serwisowaniem i naprawą. W lipcu w Rosji sprzedano 120,6 tys. nowych samochodów. To o 11 proc. mniej niż rok wcześniej. Wygląda więc na to, że części kierowców na nowe auto już nie stać, a część czeka na możliwość zakupu pojazdu zachodniej marki.