OC ci nie pomoże. Jedziesz "majstrowanym" rowerem? Słono zapłacisz
Jeździsz elektrycznym jednośladem, który tylko wygląda jak rower czy hulajnoga, ale znacznie przewyższa jego parametry? Przygotuj się na karę w razie kontaktu z policją, a w razie wypadku na naprawdę duże koszty. Zapłacisz nawet, jeśli wykupisz OC.
Osoby jeżdżące na pędzących z zawrotną prędkością elektrycznych hulajnogach czy "rowerach" są plagą ścieżek rowerowych i chodników. Prawo o ruchu drogowym mówi, że wspomagany elektrycznie rower zasilany jest "(…) prądem o napięciu nie wyższym niż 48 V". Jest to jednoślad "(…) o znamionowej mocy ciągłej nie większej niż 250 W, którego moc wyjściowa zmniejsza się stopniowo i spada do zera po przekroczeniu prędkości 25 km/h".
Z kolei w myśl rozporządzenia o warunkach technicznych pojazdów elektryczna hulajnoga nie może ważyć więcej niż 30 kg, a maksymalna prędkość ma być konstrukcyjnie ograniczona do 20 km/h. Nie trzeba być specjalistą, by zauważyć, że po miastach porusza się wiele jednośladów, które są napędzane elektrycznie, ale jednocześnie rozwijają o wiele większe prędkości, a w przypadku "rowerów" jadą i przyspieszają nawet bez konieczności kręcenia pedałami. Konsekwencje ich używania mogą być kosztowne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mazda CX-60 - test napędu i-ACTIV AWD
Jak informuje Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny, rowery i elektryczne hulajnogi, których parametry przewyższają określone przepisami ramy, są traktowane jako elektryczne motorowery. Taką samą wykładnię stosuje policja, która w razie przyłapania osoby korzystającej z takiego "wynalazku" ukarze za jazdę niezarejestrowanym motorowerem (sąd może też ukarać za jazdę bez uprawnień, jeśli dana osoba ich nie ma). Dodatkowo mundurowi zawiadomią UFG. Fundusz w takim przypadku nakłada na użytkownika karę za brak OC. W 2025 r. jest to 1560 zł.
Ta całkiem spora kwota może być jednak zaledwie niewielką częścią finansowych strat, jeśli użytkownik elektrycznego jednośladu w oczach prawa udającego rower czy hulajnogę spowoduje kolizję. W takim przypadku nawet posiadanie OC rowerzysty nie pomoże. Jak informuje UFG, "(…) dobrowolne OC rowerowe w większości przypadków nie obejmuje szkód wyrządzonych pojazdami, które podlegają rejestracji lub obowiązkowemu ubezpieczeniu OC".
Jeśli więc pojazd, którym się poruszamy, ze względu na swoje parametry zostanie sklasyfikowany nie jako elektryczna hulajnoga czy elektrycznie wspomagany rower, a jako elektryczny motorower, OC rowerzysty nie pokryje szkód. W efekcie trzeba będzie płacić z własnej kieszeni. Jeśli ktoś w wyniku takiego wypadku dozna uszczerbku na zdrowiu, sprawca może być zmuszony do wypłacania renty poszkodowanemu.