O 70 proc. więcej wypadków z hulajnogami. Czas ponownie przemyśleć przepisy
Liczba wypadków z udziałem użytkowników hulajnóg wzrosła w 2025 r. o 73 proc. względem liczby takich zdarzeń w porównywalnym okresie 2024 r. Ofiary należą zwykle do jednej grupy.
Komenda Główna Policji poinformowała, że w statystykach mundurowych liczba wypadków z udziałem użytkowników hulajnóg od 1 stycznia do 19 sierpnia 2025 r. wyniosła 798. To aż o 338 zdarzeń więcej niż w analogicznym okresie 2024 r. Wzrost wyniósł więc aż 73 proc. Tak naprawdę jest to jednak tylko część liczby zdarzeń z udziałem użytkowników elektrycznych hulajnóg. W policyjnych danych są bowiem tylko te wypadki, do których wezwano policję.
Tymczasem według danych Krajowego Centrum Monitorowania Ratownictwa Medycznego tylko w pierwszym miesiącu wakacji – od 27 czerwca do 28 lipca 2025 r. – udzielono pomocy medycznej aż 756 ofiarom zdarzeń z udziałem hulajnóg elektrycznych. Oznacza to, że w rzeczywistości policyjne dane o liczbie wypadków należy pomnożyć przez sześć lub siedem. Najczęściej jedynymi ofiarami takich zdarzeń są sami użytkownicy hulajnóg. Aż 51 proc. poszkodowanych stanowiły osoby od 10. do 19. roku życia.
Choć dane policji mogą być niekompletne, to już w dynamikę zmiany liczby wypadków na hulajnogach można uwierzyć. Wzrost liczby zdarzeń o 73 proc. w ciągu roku to sytuacja dramatyczna. To tym bardziej niepokojące, jeśli zestawimy tę liczbę ze zdarzeniami związanymi z użytkownikami innych jednośladów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mazda CX-60 - test napędu i-ACTIV AWD
Według danych KGP od 1 stycznia do 19 sierpnia 2025 r. zanotowano 2261 wypadków z udziałem rowerzystów. Oznacza to spadek o 9 proc. względem liczby takich zdarzeń w porównywalnym okresie 2024 r.
Polskie przepisy od 2021 r. określają zasady używania elektrycznych hulajnóg. Dane policji i ratowników medycznych o wypadkach z takimi jednośladami sugerują jednak, by ponownie przemyśleć te regulacje. Na podstawie danych można określić przynajmniej dwa problemy, których polskie przepisy nie rozwiązują.
Pierwszym z nich jest wiek użytkowników. Zgodnie z prawem elektryczną hulajnogą może poruszać się niepełnoletnia osoba, posiadająca kartę rowerową. Do egzaminu na nią można zaś podejść już w wieku 10 lat. Dla porównania – w Finlandii elektrycznej hulajnogi mogą używać osoby, które ukończyły 15. rok życia. Nietrudno zauważyć, że różnica pomiędzy rozumieniem ruchu drogowego, fizyki poruszania się jednośladem i następstw swoich zachowań pomiędzy dziesięciolatkiem i piętnastolatkiem jest ogromna.
Warto tu nadmienić, że policja nie może szybko sprawdzić, czy dany nastolatek rzeczywiście ma kartę rowerową, ponieważ nie ma centralnej ewidencji kart rowerowych. Dane ma tylko dyrekcja szkoły, w której dziecko zdało na kartę rowerową. W weekend policjant nie jest więc w stanie szybko dowiedzieć się, czy niepełnoletnia osoba, która nie ma przy sobie żadnego dokumentu, rzeczywiście posiada uprawnienia do jazdy elektryczną hulajnogą.
Drugim problemem polskich przepisów jest ich kształt, który w zasadzie uniemożliwia egzekwowanie prawa. Prawo nie określa maksymalnej mocy elektrycznej hulajnogi. Przepisy mówią tylko, że nie może ona rozpędzać się do prędkości wyższej niż 20 km/h. Takie ograniczenie na ogół realizowane jest poprzez odpowiednie oprogramowanie. Zwykle też łatwo "zdjąć kaganiec" przeprogramowaniem hulajnogi. Efekt jest taki, że policja od czasu do czasu łapie użytkowników hulajnóg, mogących rozpędzać się do 60 km/h i więcej.
Mierzenie prędkości na ścieżce rowerowej nie jest w Polsce zbyt częstym widokiem. Z kolei fotoradary byłyby bezużyteczne, ponieważ hulajnogi nie mają numerów rejestracyjnych. Mundurowi są bezradni nawet wówczas, gdy zauważą użytkownika jadącego na podejrzanie dużej hulajnodze, co może sugerować, że jej możliwości znacznie wykraczają poza normy prawne. Niestety, w całej Polsce policja dysponuje tylko jedną przenośną hamownią, pozwalającą określić maksymalną prędkość rozwijaną przez jednoślad. Bezkarność jest więc w zasadzie normą.
Efekt jest taki, że po ścieżkach rowerowych i chodnikach poruszają się tysiące "hulajnóg", które w rzeczywistości ze względu na swoje parametry są elektryczymi motorowerami lub nawet motocyklami. Jeżdżą nimi osoby, które często nie mają żadnych uprawnień i szczątkową wiedzę o ruchu drogowym. Jakie zagrożenie powoduje to dla pieszych i samych użytkowników tych jednośladów, pokazują dane ratowników medycznych.
Rząd pracuje nad wprowadzeniem obowiązku korzystania z kasków dla korzystających z jednośladów osób poniżej 16. roku życia. Wydaje się jednak, że warto rozważyć o wiele poważniejsze zmiany w prawie.