Nowy trend wśród złodziei. Kradną tylko jeden element auta
Można powiedzieć, że tym razem Polacy wyprzedzili europejskie trendy. Niestety, nie mamy się z czego w związku z tym cieszyć. Chodzi bowiem o innowacyjność złodziei, którzy na cel biorą sobie nie całe auto, ale jego cenną część.
Brytyjski Dailymail informuje o rosnącej liczbie przypadków kradzieży czujników do adaptacyjnego tempomatu. Taki podzespół umieszczony jest na osłonie chłodnicy, a jego zadaniem jest bieżące monitorowanie ruchu przed samochodem, co pozwala na dostosowanie jego prędkości w razie zbliżania się do wolniej poruszającego się pojazdu. W przypadku niektórych modeli aut czujnik wkomponowany jest w logo producenta, a w innych bywa łatwy do demontażu. Potem wystarczy wyrwać lub przeciąć wiązkę przewodów i uciec, nim kradzieżą ktoś się zainteresuje.
Według Dailymail w okolicach Londynu i w samej stolicy miało miejsce już kilkadziesiąt tego typu zdarzeń. Dla złodziei to dobry interes. Sama kradzież trwa od kilkunastu do kilkudziesięciu sekund, a ceny używanej części zamiennej są wysokie. Jeszcze więcej musi zapłacić właściciel tak potraktowanego samochodu. W Polsce za używany czujnik trzeba zapłacić 2-3 tys. zł, a nowy kosztuje przynajmniej 5 tys. zł.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mazda CX-60 - test napędu i-ACTIV AWD
Jeśli londyńscy stróże prawa zetknęli się z tym zjawiskiem teraz, to polscy policjanci już mają takie doświadczenia. W styczniu stargadzcy mundurowi zatrzymali mężczyznę, który jednej nocy ukradł osiem czujników z zaparkowanych aut. Na jego koncie miały być jednak także gościnne występy w Goleniowie i Kamieniu Pomorskim. Łącznie zniknęły elementy o wartości ok. 100 tys. zł.
Po wzrostach cen platyny mieliśmy plagę kradzieży katalizatorów. W Europie Zachodniej swego czasu nad wyraz często ginęły reflektory do aut Porsche. Możliwe, że rodzi się nowy złodziejski trend. Niestety dla właścicieli nowszych i lepiej wyposażonych aut.