WAŻNE
TERAZ

Nawrocki już po rozmowie z Trumpem. "Rozmowy potwierdziły jedność"

Kierowcy elektryków nie muszą martwić się fotoradarami. Mandatu nie dostaną

Fotoradar zrobi zdjęcie samochodu elektrycznego, który przekroczył prędkość, lecz mandat do kierowcy nie trafi. Wszystkiemu prawdopodobnie winna jest luka w systemie.

Elektryczna Tesla Model X rozpędza się do setki w 3,2 sekundy.Elektryczna Tesla Model X rozpędza się do setki w 3,2 sekundy.
Źródło zdjęć: © Fot. Mariusz Zmysłowski
Michał Zieliński

Dziennikarze Pulsu Biznesu informują o nietypowym rodzaju wsparcia dla właścicieli elektryków. Jak udało im się ustalić, na kierowców aut na prąd czeka przywilej znacznie atrakcyjniejszy od tego, co obiecuje ustawa o elektromobilności. Nie muszą przejmować się fotoradarami. Brzmi niedorzecznie, ale okazuje się, że to prawda.

Doniesienia potwierdzają właściciele aut elektrycznych. – Nie zwalniam przy fotoradarach i nigdy nie otrzymałem mandatu – mówi w rozmowie z PB kierowca tesli. Również pracownicy wypożyczalni tych aut oraz wrocławskiego car sharingu Vozilla (opierającego się o elektryki) nie pamiętają, by kiedyś przyszedł do nich mandat z fotoradaru.

Przedstawiciel GITD, organu odpowiedzialnego za obsługę systemu CANARD, stwierdził, że nie prowadzą statystyk w podziale na marki aut, więc nie jest w stanie powiedzieć, ile mandatów dostali kierowcy tesli. Zapewnił jednak, że żaden rodzaj samochodów nie jest traktowany specjalnie.

Dziennikarzom udało się ustalić, że za ten nietypowy przywilej odpowiedzialny jest sposób wpisywania danych w CEPiKu. Okazuje się, że po zrobieniu zdjęcia auta, CANARD zgłasza się do systemu, by otrzymać dane dotyczące samochodu. W przypadku elektryków zwraca on jednak informację, że pojazd nie jest legalnie zarejestrowany. Winę prawdopodobnie ponosi pozycja P1, wskazująca pojemność. Auta elektryczne w dowodach rejestracyjnych mają w tej rubryce wpisane "– – –".

Podczas poszukiwań kierowców elektryków, dziennikarze trafili na jedną osobę, która dostała mandat z fotoradaru jadąc teslą. Sytuacja była jednak nietypowa. Na zdjęciu znalazły się dwa samochody, co mogło spowodować ręczną weryfikację danych właściciela auta.

Aktualizacja: Odezwał się do mnie jeden z czytelników Autokultu, który na co dzień jeździ elektrykiem. Dwukrotnie dostał mandat na podstawie zdjęcia z fotoradaru, więc ręczna weryfikacja samochodów musi zdarzać się znacznie częściej. Jeśli mieliście podobne historie to zachęcam do podzielenia się nimi na #dziejesie.

Wybrane dla Ciebie

Na którym biegu auto pali najmniej? Sprawdziliśmy i wiemy dokładnie
Na którym biegu auto pali najmniej? Sprawdziliśmy i wiemy dokładnie
"Wilcze oczy" coraz częściej przy polskich drogach. Zobacz, czym są
"Wilcze oczy" coraz częściej przy polskich drogach. Zobacz, czym są
Nowy obowiązek w samochodach. UE już podała, kiedy zacznie obowiązywać
Nowy obowiązek w samochodach. UE już podała, kiedy zacznie obowiązywać
Wielki powrót Testarossy. Ferrari 849 to nowa hiperhybryda z Maranello
Wielki powrót Testarossy. Ferrari 849 to nowa hiperhybryda z Maranello
To koniec Jeepa Wranglera w Polsce. Ostatnie egzemplarze na sprzedaż
To koniec Jeepa Wranglera w Polsce. Ostatnie egzemplarze na sprzedaż
Jeśli nagrywasz policjanta, nie mów mu jednej rzeczy
Jeśli nagrywasz policjanta, nie mów mu jednej rzeczy
Kolejna podwyżka stawek za przejazd autostradą A2. To już druga w tym roku
Kolejna podwyżka stawek za przejazd autostradą A2. To już druga w tym roku
Tak wygląda Škoda Octavia przyszłości. Nie ma mowy o żadnym SUV-ie
Tak wygląda Škoda Octavia przyszłości. Nie ma mowy o żadnym SUV-ie
Koniec rosyjskiego eldorado. Ogromny spadek sprzedaży chińskich aut
Koniec rosyjskiego eldorado. Ogromny spadek sprzedaży chińskich aut
Sprawdziłem całoroczne opony latem. Test w warunkach drogowych
Sprawdziłem całoroczne opony latem. Test w warunkach drogowych
Cupra Tindaya to nowa wizja przyszłości marki. Kierowcy nie zastąpi tryb autonomiczny
Cupra Tindaya to nowa wizja przyszłości marki. Kierowcy nie zastąpi tryb autonomiczny
Oto nowe Renault Clio. Pod maską duży silnik palący 3,9 l/100 km
Oto nowe Renault Clio. Pod maską duży silnik palący 3,9 l/100 km