Jeździ po mieście i wprowadza kierowców w błąd. Taki przepis nie istnieje

Po Warszawie jeździ autobus komunikacji miejskiej z umieszczonym z tyłu napisem wprowadzającym kierowców w błąd. W dodatku pomysłodawca powołuje się na przepisy, których nie rozumie. Czyżby okłamywanie było jedynym środkiem wymuszającym właściwe zachowania, czy to może zwykła pomyłka?

Wystarczyłby napis tylko do pierwszego wykrzyknika. Dalej już wprowadza w błądWystarczyłby napis tylko do pierwszego wykrzyknika. Dalej już wprowadza w błąd
Źródło zdjęć: © fot. Marcin Łobodziński
Marcin Łobodziński

Podobnie jak Mateusz Lubczański w jednym z felietonów przytoczę słowa Jana Śpiewaka: "Polska to mem". Tak jest i w tym przypadku.

Ktoś wpadł na "genialny" pomysł, by przypomnieć kierowcom o zasadach kultury na drodze. Intencje oczywiście są dobre, a i pomysł byłby dobry, gdyby nie posłużono się zwykłym kłamstwem. Miejmy nadzieję, że chociaż kierowcy autobusów, którzy z takim napisem jeżdżą, nie wierzą w to, co mają naklejone na pojeździe.

Nie, nie masz pierwszeństwa i mówi o tym art. 18. ustawy Prawo o ruchu drogowym
Nie, nie masz pierwszeństwa i mówi o tym art. 18. ustawy Prawo o ruchu drogowym © fot. Marcin Łobodziński

Nie, autobus nie ma pierwszeństwa!

Takim hasłem wprowadza się w błąd. Wielki napis "Wpuść mnie!" sam w sobie jest jak najbardziej na miejscu i to by w zupełności wystarczyło. Niestety, jest ciąg dalszy, czyli napis: "Mam pierwszeństwo*".

Pomyślałem, że gwiazdka przy słowie "pierwszeństwo" to odnośnik do wyjaśnienia, że tak naprawdę autobus nie ma pierwszeństwa, ale fajnie byłoby, gdyby tak to traktowano. Niestety, kieruje on wprost do przepisów (art. 18. ustawy Prawo o ruchu drogowym).

Przepis ten brzmi następująco:*

"[b]Art. 18. 1.[/b] Kierujący pojazdem, zbliżając się do oznaczonego przystanku autobusowego na obszarze zabudowanym, jest obowiązany zmniejszyć prędkość, a w razie potrzeby zatrzymać się, aby umożliwić kierującemu autobusem włączenie się do ruchu, jeżeli kierujący takim pojazdem sygnalizuje kierunkowskazem zamiar zmiany pasa ruchu lub wjechania z zatoki na jezdnię.

[b]2.[/b] Kierujący autobusem, o którym mowa w ust. 1, może wjechać na sąsiedni pas ruchu lub na jezdnię dopiero po upewnieniu się, że nie spowoduje to zagrożenia bezpieczeństwa ruchu drogowego".

[i]*dla lepszej czytelności usunąłem odnośnik do trolejbusów, który w tym przypadku nie ma znaczenia[/i]

Co w praktyce oznacza ten przepis?

Kierowca autobusu wyjeżdżający z zatoki lub zmieniający pas ruchu, wyjeżdżając z przystanku, może liczyć na to, że inni użytkownicy drogi pomogą mu włączyć się do ruchu. Zatem obowiązkiem pozostałych kierowców jest umożliwienie (ułatwienie) manewru kierującemu autobusem. Natomiast przepis wprost wskazuje, że ten musi się upewnić, że inni rzeczywiście go wypuszczają. To z kolei oznacza, że autobus pierwszeństwa nie ma.

Dlaczego nie ma pierwszeństwa? Bo tak jak inni podczas włączania się do ruchu lub zmiany pasa ruchu kierowca autobusu jest zobowiązany ustąpić pierwszeństwa. Jedynym wyjątkiem w takich sytuacjach jest tzw. jazda na suwak, kiedy pierwszeństwo się zmienia co drugie auto.

Analogicznie wygląda przepis o zachowaniu się uczestników ruchu względem pojazdu uprzywilejowanego. Art. 9 wspomnianej ustawy mówi: "Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze są obowiązani ułatwić przejazd pojazdu uprzywilejowanego, w szczególności przez niezwłoczne usunięcie się z jego drogi, a w razie potrzeby zatrzymanie się".

Tu także obowiązek kierowców względem pojazdu uprzywilejowanego nie zmienia się automatycznie w pierwszeństwo. Kierowca karetki, policjant w radiowozie czy strażak prowadzący wóz bojowy nie mają bezwzględnego pierwszeństwa (np. na skrzyżowaniach) tylko dlatego, że jadą na sygnale.

Skąd więc taki pomysł?

Tego próbujemy się dowiedzieć. Rozumiem, że intencje są dobre. Kierowcy autobusów wiozą większą liczbę osób niż kierowcy np. aut osobowych, a do tego komunikacja publiczna powinna być promowana. Kulturalny kierowca zawsze ustąpi autobusowi (nie mylić z ustąpi pierwszeństwa). Sam niewiele straci, a pasażerowie komunikacji zbiorowej dzięki temu zyskają.

Na razie wiemy, że widoczny na zdjęciu autobus należy do firmy Michalczewski, która świadczy usługi transportowe na rzecz ZTM. W tej firmie dowiedziałem się, że za kampanię reklamową odpowiada firma AMS, ale wszystkie kampanie są zatwierdzane przez ZTM. Zwróciłem się do AMS z prośbą o komentarz w tej sprawie i czekam na odpowiedź.

Źródło artykułu: WP Autokult

Wybrane dla Ciebie

Chińczycy chcą produkować w Europie. Wiemy gdzie
Chińczycy chcą produkować w Europie. Wiemy gdzie
Oto następca Ceeda. Kia K4 wjedzie do Europy
Oto następca Ceeda. Kia K4 wjedzie do Europy
Zwolnią 1000 osób. Popyt niższy od oczekiwanego
Zwolnią 1000 osób. Popyt niższy od oczekiwanego
Test: Ford Mustang GTD – żarty się skończyły
Test: Ford Mustang GTD – żarty się skończyły
RPO chce łagodniej. Zmiany w punktach karnych zwykłym ludziom nie pomogą [OPINIA]
RPO chce łagodniej. Zmiany w punktach karnych zwykłym ludziom nie pomogą [OPINIA]
Tesla Cybertruck traci najtańszą wersję. Szybko poszło
Tesla Cybertruck traci najtańszą wersję. Szybko poszło
Straż pożarna ma nowe auta. To Fordy Capri z niespodzianką pod maską
Straż pożarna ma nowe auta. To Fordy Capri z niespodzianką pod maską
Posypały się mandaty. Policjanci skupili się na konkretnych kierowcach
Posypały się mandaty. Policjanci skupili się na konkretnych kierowcach
Będzie nowa obwodnica przy granicy. Wiemy kiedy
Będzie nowa obwodnica przy granicy. Wiemy kiedy
Ruszyła akcja policji. Będzie trwała przez tydzień
Ruszyła akcja policji. Będzie trwała przez tydzień
Koniec płacenia na bramkach. Idzie zmiana na chorwackich autostradach
Koniec płacenia na bramkach. Idzie zmiana na chorwackich autostradach
Test: Toyota Hilux GR Sport II – dokładnie taka jak trzeba
Test: Toyota Hilux GR Sport II – dokładnie taka jak trzeba