System, który niszczy silnik. Lepiej wyłączyć, niż naprawiać

System start&stop, znany już od ponad dekady, przynosi oszczędności paliwa i pozwala samochodom spełniać rygorystyczne normy emisji CO2. Wiele mówi się o szkodliwości systemu dla silników, ale niewielu rozumie, jakie naprawdę wyrządza szkody.

Wyłącznik systemu start&stopWyłącznik systemu start&stop
Źródło zdjęć: © Autokult | Marcin Łobodziński
Marcin Łobodziński

Wiele mówi się o szkodliwości systemu start&stop i jego wpływie na kondycję akumulatora rozruchowego oraz rozrusznika. Jednak usterki tych urządzeń nie są i nie powinny być największym zmartwieniem właściciela auta. Nawet akumulator wytrzyma długo pracując w trybie start&stop, jeśli jest odpowiednio zadbany, czyli regularnie ładowany. Rzeczywistym zagrożeniem ze strony systemu start&stop jest wpływ na kondycję silnika i osprzętu.

Osoby chcące uspokoić - najpewniej same siebie - przed negatywnymi skutkami trybu start&stop podają, że niska lepkość oraz odpowiedni skład oleju silnikowego chronią elementy silnika przed nadmiernym tarciem w momencie rozruchu. Rzeczywiście w pewnym stopniu tak jest, ale nie zmienia to faktu, że nie jest to taka ochrona, jak podczas pracy silnika. Tarcie w czasie rozruchu zawsze jest zbyt wysokie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Plebiscyt Samochód Roku Wirtualnej Polski 2025

Olej silnikowy dobrze chroni ruchome części tylko wtedy, kiedy ma odpowiednie ciśnienie i cały czas płynie. Kiedy silnik się zatrzyma w trybie start&stop olej nie smaruje już tak skutecznie i w momencie uruchomienia dochodzi do dużego, a nawet wielokrotnego wzrostu obciążenia.

Każdy taki start jest jak uruchomienie silnika prawie bez oleju, choć to i tak znacznie lepsze warunki niż uruchomienie po dłuższym postoju. Finalnie silnik po większym przebiegu jest zdecydowanie bardziej zużyty niż byłby po takim samym, gdyby nie pracował w trybie start&stop.

Kolejna kwestia to układ rozrządu, zwłaszcza, kiedy pracuje na łańcuchu. Za każdym razem, kiedy silnik gaśnie, z napinacza łańcucha zaczyna uchodzić ciśnienie oleju. Włączenie silnika oznacza kolejny wzrost ciśnienia oleju w napinaczu i tym samym ponowne napięcie łańcucha.

W bardzo krótkim czasie podczas uruchamiania ogniwa łańcucha uderzają w zęby kół, na których pracuje. Tak dochodzi do przyspieszonego rozbicia ogniw łańcucha, wytarcia zębów kół napędu rozrządu oraz zużycia napinacza czy elementów napinających i prowadzących, z których spływa olej po zatrzymaniu silnika, przez co w momencie uruchomienia nie są tak dobrze smarowane, jak w czasie pracy.

Rzadko wspomina się też o kołach zmiennych faz rozrządu, które pracują poprawnie tylko przy właściwym ciśnieniu oleju i reagują jak napinacz. Nic dziwnego, że w nowszych silnikach z systemem start&stop wytrzymałość tych elementów gwałtownie spadła.

Ze smarowaniem problem ma również turbosprężarka, która obecnie jest standardem we wszystkich silnikach. Wspomniana część w czasie jazdy rozgrzewa się do wysokiej temperatury i w momencie wyłączenia silnika traci naturalne smarowanie ciśnieniowe.

W przypadku turbosprężarki problemem jest nie tylko ustanie jej smarowania, kiedy elementy pracujące jeszcze się obracają. Kiedy silnik zostaje wyłączony, przepływ oleju ustaje, a gorący olej pozostający w turbosprężarce ulega miejscowemu przegrzaniu. Prowadzi to do jego degradacji, utleniania, a nawet zwęglenia, czyli tzw. "cooking" oleju. Słowem - w samej turbosprężarce olej degraduje w mikroskali tylko w wyniku częstych unieruchomień jednostki.

Ostatnim negatywnym skutkiem używania trybu start&stop jest przedostające się do oleju paliwo. Pomijając inne przyczyny związane z konstrukcją silników czy kiepskim ich smarowaniem, w momencie wyłączenia silnika zawsze pozostaje nadmiar paliwa w komorze spalania. Mówiąc o nadmiarze mam na myśli jakąkolwiek ilość, której tam być nie powinno. Paliwo to nie ma jak odparować, więc spływa po ściankach cylindra do oleju, a dodatkowo przy uruchamianiu pojawia się kolejna nadmiarowa dawka paliwa.

O ile jednorazowe unieruchomienie silnika na dłuższy czas nie jest jeszcze istotne, o tyle kilkadziesiąt takich unieruchomień w czasie godziny jazdy po mieście daje już zauważalne skutki. Nieprzypadkowo w samochodach hybrydowych oleje są wręcz zalane paliwem do tego stopnia, że wielu użytkowników zauważa nadmiar "oleju" na bagnecie. To tylko pozorny nadmiar oleju, który w rzeczywistości jest mieszanką olejowo-paliwową.

Niestety nie inaczej jest z silnikami Diesla, które i tak borykają się z nadmiarem paliwa w oleju w wyniku procedury wypalania filtra DPF. Dodając do tego eksploatację w trybie start&stop trudno mówić o oleju i paliwie jako dwóch oddzielnych substancjach.

Nie tylko silnik

Rzadko wspomina się o wpływie trybu start&stop na trwałość koła dwumasowego. Musi ono za każdym razem pochłaniać energię związaną z rozruchem silnika, co powoduje wzrost liczby cykli obciążeniowych.

Większa liczba cykli pracy przekłada się na szybsze zużycie sprężyn, tłumików drgań i innych elementów wewnętrznych koła dwumasowego. W praktyce oznacza to, że trwałość koła dwumasowego w autach z systemem start&stop jest wyraźnie niższa niż w pojazdach, w których kierowca wyłącza ten system.

Korzyści z systemu start&stop

Nie ma wątpliwości co do oszczędności wynikających z używania systemu start&stop, ale są one mizerne. Z wielu testów wynika, że są to oszczędności na poziomie od 1 do ok. 3 proc. w klasycznym silniku. Nieznacznie większe będą w silnikach wyposażonych w układ miękkiej hybrydy pozwalający na wyłączanie silnika nawet w czasie jazdy z niedużym obciążeniem i nie mam tu na myśli klasycznej hybrydy.

W ruchu miejskim można zaoszczędzić ok. 0,5 litra na 100 km, kiedy używa się start&stop. Nawet gdyby kierowca jeździł tylko po mieście, miałby korzyść na poziomie ok. 3 zł na 100 km i 300 zł na 10 tys. km. To znacznie mniej niż choćby zakup najtańszego akumulatora przeznaczonego do trybu start&stop, a co dopiero koszty naprawy poważniejszych rzeczy.

Czy można legalnie wyłączyć start&stop i ile to kosztuje?

Przepisy w tej materii można interpretować na różne sposoby. Jeśli auto jest homologowane z systemem start&stop, to takie powinno pozostać. Jednakże niemal każdy samochód jest wyposażony w wyłącznik tego systemu, co można uznać za przesłankę, że nie ma obowiązku używania systemu start&stop i jest to prawdą.

Czym innym jest jednak programowe, trwałe wyłączenie systemu, który po takiej operacji już nie zadziała. Sama ingerencja w oprogramowanie samochodu jest naruszeniem praw autorskich do niego, a także zmianą pojazdu niezgodnie z jego homologacją. Oczywiście powyższe kwestie to teoria mająca niewielkie przełożenie na praktykę.

Wyłączanie systemu start&stop jest procedurą stosunkowo prostą dla wyspecjalizowanego warsztatu wyposażonego w odpowiednie zaplecze i kosztuje od ok. 500 do 1000 zł, zależnie od sposobu skomplikowania całej operacji. W wielu samochodach po prostu warto to zrobić, biorąc pod uwagę bilans zysków i strat (a konkretnie ryzyka strat), bo mechanicy przez obserwację coraz częściej dochodzą do wniosku, że wiele usterek silników jest skutkiem stosowania tego rozwiązania.

Wybrane dla Ciebie

Mandat dla rowerzysty jak dla kierowcy. Niektóre kary mogą zaskoczyć
Mandat dla rowerzysty jak dla kierowcy. Niektóre kary mogą zaskoczyć
Ulubieniec Polaków zyska nowy napęd. Znamy datę premiery
Ulubieniec Polaków zyska nowy napęd. Znamy datę premiery
Fiat Grande Panda potaniał. Ofertę uzupełnił prosty silnik
Fiat Grande Panda potaniał. Ofertę uzupełnił prosty silnik
Wywiad: To on odpowiada za projekt BMW Neue Klasse. "Szansa jedna na pokolenie, by zacząć od czystej kartki papieru"
Wywiad: To on odpowiada za projekt BMW Neue Klasse. "Szansa jedna na pokolenie, by zacząć od czystej kartki papieru"
​Pierwszy kontakt z nowym BMW iX3: nadal chcesz tego diesla? [wideo]
​Pierwszy kontakt z nowym BMW iX3: nadal chcesz tego diesla? [wideo]
Duster i Bigster z nowym napędem. To będą mistrzowie oszczędzania
Duster i Bigster z nowym napędem. To będą mistrzowie oszczędzania
Wyższa stawka za badanie techniczne. Ministerstwo podało konkretną datę
Wyższa stawka za badanie techniczne. Ministerstwo podało konkretną datę
Pierwsza jazda: Kia Sportage po liftingu - coś trzeba było zrobić
Pierwsza jazda: Kia Sportage po liftingu - coś trzeba było zrobić
Roman Forbrich o imporcie aut z Dubaju i samym arabskim mieście. Nie wyobraża sobie jednej rzeczy
Roman Forbrich o imporcie aut z Dubaju i samym arabskim mieście. Nie wyobraża sobie jednej rzeczy
Sprawdzają każdą umowę. 351 tys. Polaków zapłaci wysoką karę
Sprawdzają każdą umowę. 351 tys. Polaków zapłaci wysoką karę
Droższe "blachy", dowód rejestracyjny i prawo jazdy. Idą zmiany przepisów
Droższe "blachy", dowód rejestracyjny i prawo jazdy. Idą zmiany przepisów
"Mogą demoralizować kierowców". Ekspert o projekcie zmian w przepisach
"Mogą demoralizować kierowców". Ekspert o projekcie zmian w przepisach