Mitsubishi Grandis © WP Autokult | Mateusz Lubczański, materiały prasowe

Frank Kroll o przyszłości Mitsubishi. Co z nowymi modelami, Ralliartem i 2035 rokiem?

Frank Kroll od sześciu lat zajmuje się sprzedażą Mitsubishi w Europie. Przy okazji premiery nowego modelu miałem okazję porozmawiać z nim na temat kolejnych kroków marki na Starym Kontynencie, powrocie kultowych nazw, np. Ralliart i przyszłości L200.

Właśnie zaprezentowane Mitsubishi Grandis nie jest, jak poprzednik, minivanem. To klasyczny SUV segmentu C, a mówiąc dokładniej – Renault Symbioz po japońskim liftingu. Współpraca z francuską marką dała nam już Mitsubishi Colta (Renault Clio), ale to nie koniec. Już we wrześniu zobaczymy, kolejny, w pełni elektryczny samochód. Czyżby Mitsubishi chciało mieć po dwa auta w jednym segmencie? Renault przyjęło taką strategię, wprowadzając elektryka oraz hybrydę, dając klientom wybór.

Frank Kroll szybko rozwiewa te wątpliwości. - Nie chodzi o to, żeby mieć duplikaty modeli w każdym segmencie – wyjaśnia. - Nie jesteśmy marką, która ma dziesięć modeli w gamie. Wolimy być skoncentrowani, pokrywać kluczowe obszary, ale mieć konkurencyjne modele w każdym z tych segmentów – tłumaczy Krol. O co więc chcą walczyć Japończycy?

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Samochód Roku Internautów Wirtualnej Polski 2025: Dacia Bigster

- W tej chwili jesteśmy na poziomie sprzedaży mniej więcej 60 tysięcy aut. Jeśli spojrzeć na naszą globalną sprzedaż, która wynosi około miliona samochodów rocznie, to łatwo sobie to policzyć. 8–9 procent to jest taki udział, do którego chcielibyśmy wrócić – tłumaczy strategię dyrektor.

A jeśli chodzi o gamę modelową rozwijaną samodzielnie, bez partnerów? Czy to jeszcze jest w zasięgu Mitsubishi? Tutaj sytuacja jest bardziej skomplikowana.

- Oczywiście chcielibyśmy wprowadzić taki model, ale zrobimy to wtedy, kiedy będziemy mieli prawdziwy produkt Mitsubishi. Mamy mnóstwo pomysłów, ale na razie nic nie jest jeszcze finalne czy konkretne. Chcielibyśmy też mieć trochę bardziej sportowe modele – rozpala promyk nadziei dyrektor.

Mitsubishi Colt LPG
Mitsubishi Colt LPG © Autokult | Filip Buliński

- Mamy przecież parę legendarnych nazw modeli w historii marki – dodaje. - Planujemy je dalej wykorzystywać, jak Grandis czy Eclipse Cross, bo one już są rozpoznawalne. Wymyślanie nowych nazw to kosztowna sprawa – wyjaśnia. Rozpoznawalne są też bardziej sportowe nazwy. Lancer, Starion, Ralliart.

- Ralliart to bardziej marka, która może funkcjonować ponad konkretnymi modelami. Myślimy o niej bardzo dużo. Jesteśmy autentycznym brandem, mamy spore sukcesy w motorsporcie, więc jeśli mamy wracać z Ralliartem, to to musi być coś więcej niż tylko naklejka na aucie.

Bądźmy jednak realistami. Cena w Europie czyni cuda. Może wejście z czymś małym, przeznaczonym pierwotnie na rynek japoński byłby rozwiązaniem? Mówi się ostatnio o pomyśle europejskich kei-carów, które mogłyby odrodzić najtańszy segment A. Pomysł bardzo forsował Luca de Meo, były już dyrektor Renault.

- Nie, przynajmniej nie w najbliższej przyszłości. Nie mamy w planach wchodzić w segment A ani w coś pomiędzy A i B. Ten segment zresztą zanika, to bardzo trudny rynek. Czy to dobrze, czy źle — ciężko powiedzieć. W branży producentów mówimy, że to już dojrzały rynek. Bardzo złożony pod względem regulacji, ale też wymagań demograficznych klientów. A to oczywiście podbija też ceny samochodów – zbija mnie z pantałyku Krol. I tłumaczy dalej czym jest to spowodowane.

Mitsubishi Outlander PHEV (2025)
Mitsubishi Outlander PHEV (2025) © Autokult | Marcin Łobodziński

- Tak naprawdę musimy odpowiednio zarządzać naszą przyszłą ofertą, mieć właściwe napędy i odpowiedni miks samochodów elektrycznych, żeby średnia emisja CO₂ wynosiła około 50 gramów. I to jest teraz największe wyzwanie w motoryzacji — wszystko trzeba bardzo dokładnie liczyć. Jeśli chcesz zwiększać wolumeny sprzedaży, musisz być obecny w odpowiednich segmentach – wyjaśnia dyrektor.

- Jeśli patrzymy w stronę roku 2030 i tej średniej emisji na poziomie 50 gramów CO₂, to udział samochodów elektrycznych musi wynosić co najmniej 60 procent. Nawet jeśli klienci chcą hybryd, to nie możesz wprowadzić na rynek auta z segmentu B, które emituje 135 gramów, bo to po prostu zrujnuje twój wynik kredytów emisyjnych – podkreśla.

No właśnie. 2035 rok, czyli termin zablokowania sprzedaży samochodów emitujących dwutlenek węgla, mamy za 10 lat. Za to 10 lat temu Nissan sprzedawał "pierwszego" Leafa z baterią o pojemności 30 kWh, a Volkswagen borykał się z pierwszymi sygnałami Dieselgate, nie mówiąc w ogóle o rozwoju rodziny ID. 10 lat to strasznie mało czasu. Czy zablokowanie sprzedaży aut spalinowych wejdzie w życie w 2035 roku?

- Gdy myślę o tym, gdzie jesteśmy teraz i o perspektywie 10 lat, to wydaje się, że to dość krótki okres. Ale prywatnie jestem raczej optymistą — wierzę, że jeśli wszyscy tego chcemy, to dużo da się zrobić. Samochody elektryczne? Nie ma w nich nic złego, powiedzmy to wprost – stwierdza dość odważnie Krol.

Nie ma w nich nic złego, ale też nie są takim hitem jak miały być, zwłaszcza na południu i wschodzie Europy. Rynek zdecydowanie kładzie nacisk na hybrydy plug-in, które na papierze (i w większości przypadków tylko tam) mają bardzo niską emisję dwutlenku węgla. Jeszcze niedawno nie były one tak popularne. Skąd taka zmiana?

Mitsubishi Grandis
Mitsubishi Grandis © WP Autokult | Mateusz Lubczański

- Mam znajomych, którzy jeżdżą takimi samochodami i faktycznie wszyscy przerzucili się na hybrydy plug-in, bo musieli. Pracodawcy im to narzucili – stwierdza dyrektor. - Ale ciekawostką jest to, że cała branża jest mocno uzależniona od czynników zewnętrznych, jak chociażby wartość rezydualna czy odsprzedaż po czterech, pięciu latach. Jakbyś teraz wprowadził diesla, to za pięć lat nikt nie chciałby go odkupić — wartość rezydualna po prostu by spadła.

W ciągu ostatnich lat diesel powoli zaczął oddawać część rynku innym napędom. Co jednak dalej z "wołami roboczymi", w których trudno szukać alternatywy lub nie mają napędu typu plug-in? Jednym z takich modeli było Mitsubishi L200, które konkurowało z Fordem Rangerem czy Toyotą Hilux. Czy jest szansa na powrót tego modelu?

Mitsubishi L200 Stark
Mitsubishi L200 Stark © WP

- Jeśli chodzi o segment pickupów, to w Europie nie jest on duży — to około 100 tysięcy aut. Z modelem L200 zawsze mieliśmy udział na poziomie 15–20 procent. Czyli mówimy o wolumenie rzędu 15–20 tysięcy sztuk. Dla takiej liczby nie opłaca się opracowywać unikalnego napędu tylko na Europę – rozwiewa wątpliwości mój rozmówca. - Trzeba połączyć europejską perspektywę z innymi regionami i rynkami, żeby zebrać odpowiedni wolumen i opracować coś sensownego – zauważa.

Źródło artykułu: WP Autokult

Wybrane dla Ciebie

Mandat dla rowerzysty jak dla kierowcy. Niektóre kary mogą zaskoczyć
Mandat dla rowerzysty jak dla kierowcy. Niektóre kary mogą zaskoczyć
Ulubieniec Polaków zyska nowy napęd. Znamy datę premiery
Ulubieniec Polaków zyska nowy napęd. Znamy datę premiery
Fiat Grande Panda potaniał. Ofertę uzupełnił prosty silnik
Fiat Grande Panda potaniał. Ofertę uzupełnił prosty silnik
Wywiad: To on odpowiada za projekt BMW Neue Klasse. "Szansa jedna na pokolenie, by zacząć od czystej kartki papieru"
Wywiad: To on odpowiada za projekt BMW Neue Klasse. "Szansa jedna na pokolenie, by zacząć od czystej kartki papieru"
​Pierwszy kontakt z nowym BMW iX3: nadal chcesz tego diesla? [wideo]
​Pierwszy kontakt z nowym BMW iX3: nadal chcesz tego diesla? [wideo]
Duster i Bigster z nowym napędem. To będą mistrzowie oszczędzania
Duster i Bigster z nowym napędem. To będą mistrzowie oszczędzania
Wyższa stawka za badanie techniczne. Ministerstwo podało konkretną datę
Wyższa stawka za badanie techniczne. Ministerstwo podało konkretną datę
Pierwsza jazda: Kia Sportage po liftingu - coś trzeba było zrobić
Pierwsza jazda: Kia Sportage po liftingu - coś trzeba było zrobić
Roman Forbrich o imporcie aut z Dubaju i samym arabskim mieście. Nie wyobraża sobie jednej rzeczy
Roman Forbrich o imporcie aut z Dubaju i samym arabskim mieście. Nie wyobraża sobie jednej rzeczy
Sprawdzają każdą umowę. 351 tys. Polaków zapłaci wysoką karę
Sprawdzają każdą umowę. 351 tys. Polaków zapłaci wysoką karę
Droższe "blachy", dowód rejestracyjny i prawo jazdy. Idą zmiany przepisów
Droższe "blachy", dowód rejestracyjny i prawo jazdy. Idą zmiany przepisów
"Mogą demoralizować kierowców". Ekspert o projekcie zmian w przepisach
"Mogą demoralizować kierowców". Ekspert o projekcie zmian w przepisach