Fiat Punto w Pamirze © Licencjodawca | Paweł Majewski

Fiat punto nie wrócił z Tadżykistanu. Awaria zatrzymała go na "końcu świata"

Marcin Łobodziński

Paweł Majewski wraca do nas z kolejną i ostatnią częścią swojej przygody w Tadżykistanie, z której nie udało mu się wrócić dzielnym fiatem punto. Niestety auto odmówiło posłuszeństwa w kraju, w którym awaria była nie do usunięcia. Niemniej cel został osiągnięty i już są plany na następną wyprawę. Podsumowując przyznał, ile wydał na niesamowitą podróż.

Stary fiat punto osiągnął stawiany mu cel wyprawy – po 17 dniach podróży z Polski w góry Pamiru auto stanęło na wysokości 4655 m n.p.m., na najwyższej przełęczy legendarnego Traktu Pamirskiego – Okbajtal. Paweł Majewski udowodnił, że nawet jadąc "złomkiem", można dotrzeć w takie niesamowite miejsce, a jednocześnie zaangażować się w akcje charytatywne, gdyż tej podróży towarzyszyły dwie zbiórki na leczenie i rehabilitację chorych dzieci: Czesia Dudka z Krakowa oraz Stasia Domka z Gubina.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Jeździłem Mazdą CX-60 z "nielegalnym" silnikiem. Zobacz, ile pali!

Nasi podróżnicy, Paweł Majewski z córką, do Tadżykistanu dojechali przez Bułgarię, Gruzję, Czeczenię, Rosję, a następnie Kazachstan i Uzbekistan, czyli objechali Morze Kaspijskie od północy. Jednym z większych problemów na tej trasie było przekroczenie granicy Uzbekistanu z Tadżykistanem. Wiele przejść było otwartych wyłącznie dla mieszkańców Azji. Po kilku próbach dotarli do przejścia granicznego Oybek. Po drobiazgowej kontroli dostali się do Tadżykistanu.

W stolicy – Duszanbe – kupili 14-dniowe zezwolenie na pobyt w Pamirze, tzw. GBAO permit. Następnie mogli bez większych przeszkód dojechać do Traktu Pamirskiego biegnącego przez obszar wysokich gór i trudnej dostępności – gdzie znajdują się jedne z najwyżej położonych dróg na świecie. O wyprawie w tamtą stronę pisałem już na łamach Autokultu.

Powrót z Tadżykistanu

Mając świadomość, że powrót nie będzie łatwy, a pozwolenie na tranzyt przez Rosję też jest ograniczone czasowo, podróżnicy nie mieli zbyt wiele czasu na zwiedzanie regionu. Początkowo zakładali, że będą znowu jechali tą samą pamirską "autostradą" (nazywaną po angielsku Pamir Highway), która ciągnęła się ponad 700 km i była w dramatycznym stanie technicznym. Sam powrót tą trasą miał zająć około tydzień.

W takiej zniszczonej i opuszczonej wiosce można było przenocować
W takiej zniszczonej i opuszczonej wiosce można było przenocować © Licencjodawca | Paweł Majewski

Do samej przełęczy Okbajtal, która była głównym celem wyjazdu, podróżnicy chcieli dotrzeć jak najszybciej. Nie planowali dalszej jazdy w stronę granicy z Kirgistanem oraz powrotu do Europy zupełnie inną drogą, ponieważ niedawno toczył się tam krwawy konflikt na przełęczy Kyzył Art. W międzyczasie okazało się jednak, że przejście graniczne z Kirgistanem jest już otwarte dla wszystkich obcokrajowców i nie wymaga specjalnych pozwoleń na wjazd w strefę przygraniczną, więc w jednej chwili mogli zmienić plan powrotu i zyskać dodatkowy tydzień na zwiedzanie Pamiru. Kto wie, czy to właśnie nie to miało wpływu na późniejsze wydarzenia.

– Na tym etapie auto spisywało się bardzo dobrze, nie było żadnych problemów. Jeździliśmy również w trudnym terenie, po szutrówkach, którymi nic nie jechało wiele dni, a nawet w doliny, do których nie prowadziła żadna ścieżka. Docieraliśmy do pięknych miejsc i wiosek, w których czas jakby się zatrzymał 200 lat temu. Ludzie mieszkający tam byli bardzo ciekawi i niezwykle gościnni. Zapraszali nas na poczęstunek, herbatę, poznaliśmy specyfikę życia na takich wysokościach i w odizolowaniu – opowiada Paweł Majewski.

Przy Pamir Highway można napotkać takie kanały naprawcze
Przy Trakcie Pamirskim można napotkać takie kanały naprawcze © Licencjodawca | Paweł Majewski

W kierunku przejścia granicznego z Kirgistanem podróżnicy ruszyli dopiero ostatniego dnia ważności pozwolenia na pobyt w GBAO, tak aby na granicy znaleźć się w ostatnich godzinach ważności przepustki. Nie przewidzieli jednego.

– Nie spodziewaliśmy się, że ok. 20 km przed granicą przez Trakt Pamirski przepływa rzeka. I na niej nie ma mostu. Będąc pod presją czasu w związku z kończącym się pozwoleniem na przebywanie w GBAO, podjęliśmy decyzję, że spróbujemy przejechać. Pomimo zmroku i znikomej widoczności. Rzeka nie była głęboka, mniej więcej do połowy koła, ale mimo to utknęliśmy w wodzie. I tak zostaliśmy kilka godzin, czekając na jakąś pomoc. Przyjechało wojsko tadżyckie. Najpierw się trochę pośmiali, a później wyciągnęli nas z rzeki.

Rzeka graniczna afgańsko-tadżycka
Rzeka Pandż stanowi granicę afgańsko-tadżycką © Licencjodawca | Paweł Majewski

I tu można by się spodziewać, że polska ekipa będzie miała jakieś kłopoty, ale nic bardziej mylnego.

Żołnierze nie tylko nam pomogli, ale i zaproponowali nocleg w swojej bazie wojskowej. Spędziliśmy tam noc, szkoda, że nie mogliśmy zrobić żadnych zdjęć, bo mówili, że to tajna baza. Niestety nie mam też zdjęć z rzeki, bo było całkowicie ciemno. Dzięki nocce w bazie wojskowej mogliśmy bez problemu przejechać granicę, pomimo iż pozwolenie na przebywanie w Tadżykistanie nam się skończyło. Wojsko wykonało telefon, żeby nikt nie robił nam problemów. I rzeczywiście, przejechaliśmy do Kirgistanu bez kłopotu.

Paweł Majewski z córką jechali dwa dni przez Kirgistan i teraz już mają plan na przyszłoroczne wakacje – przyjechać właśnie tutaj.

Kirgistan tak zauroczył podróżników, że jest celem na przyszły r
Kirgistan tak zauroczył podróżników, że stał się celem na przyszły rok © Licencjodawca | Paweł Majewski

– Następnym celem podróży będzie Kirgistan, to przepiękny kraj. Szkoda, że nie mogliśmy go zwiedzać, ale gonił nas kolejny termin, czyli ważność wizy rosyjskiej. Następne trzy dni jechaliśmy przez Kazachstan, dość dobrymi drogami asfaltowymi. Auto dobrze jechało, ale do czasu. Skrzynia biegów zaczęła głośno pracować. Niespecjalnie się przejmowałem, bo poza tym, wszystko działało, jak należy. W takim stanie przejechaliśmy ok. 1000 km. Zanim dojechaliśmy do Rosji, zaczęły wypadać biegi. Kawałek przejechaliśmy, ale w końcu trzeba było się zatrzymać. Znaleźliśmy jeszcze w Kazachstanie mały warsztat w niewielkiej wiosce.

Paweł ma ogromnego pecha do mechaników, również w Polsce, choć jego fiat to jeden z najprostszych samochodów, jakie produkowano po 2000 roku. Jak było tym razem?

– Mechanik rozebrał skrzynię, nie było w niej wody, ale stwierdził, że problem jest w sprzęgle. Było ono wymienione rok temu, więc mówiłem mu, żeby przyczyny szukał w skrzyni, ale nie dało się go przekonać. Dłubał coś przy sprzęgle, a po złożeniu wykonałem jazdę próbną i okazało się, że nic nie naprawił. Wkurzony sam wsiadł do auta i ruszając dał dużo gazu, a skrzynia aż gruchnęła. To już był koniec naszej podróży fiatem punto.

Fiat Punto u mechanika w Kazachstanie. Jeszcze nikt nie wie, że
Fiat punto u mechanika w Kazachstanie. Jeszcze nikt nie wie, że już stamtąd nie wyjedzie. © Licencjodawca | Paweł Majewski

Paweł Majewski z ekipą wrócili do Polski samolotem. Choć kto wie, może to jeszcze nie jest koniec historii polskiego fiata punto, którym zwiedzał świat.

Auto zostało u mechanika, a on obiecał, że jak wrócę za rok, to mogę je odebrać. Nawet mam taki plan, by pojechać ze skrzynią biegów i jeśli ten samochód nadal tam będzie, w co bardzo wątpię, to wymienić ją i wrócić tym autem do Polski. Nie liczę na wiele, ale warto spróbować.

Jednak pozostawienie samochodu daleko od kraju to większy problem niż mogłoby się wydawać.

– Pierwszym zmartwieniem była kontrola paszportowa. Co prawda nie "wbito" mi samochodu do paszportu, jak np. robi się to w Turcji, ale trochę się obawiałem, co będzie, jak wrócę drogą lotniczą, a nie lądową. Nie było z tym kłopotów. Druga sprawa to polska administracja. Co, jeśli za rok okaże się, że samochodu już nie ma? Jak wyrejestrować taki pojazd, który nie został ani złomowany, ani sprzedany, ani nawet skradziony?

Fiat Punto w otoczeniu terenówek na "stacji benzynowej"
Fiat punto w otoczeniu terenówek na "stacji benzynowej" © Licencjodawca | Paweł Majewski

Paweł pytał o to lokalnych policjantów, prosił o poradę. Reakcje były nad wyraz ciekawe.

Każdy policjant, którego pytałem, co mogę zrobić z tym samochodem, skoro zostaje u nich w kraju, składał propozycję odkupienia go. Nie dowiedziałem się, dlaczego im tak na tym zależy. Do tej pory nie wiem. Auto prawie nic nie warte, do tego zepsute, a w Kazachstanie nie ma żadnych części do fiatów. Nie sprzedałem i cieszę się, że nikt nie robił problemów z porzuconym pojazdem.

Paweł Majewski nie zraził się takim zakończeniem swojej podróży. Jest zadowolony i już planuje kolejną wyprawę w tamte regiony. Jak zwykle poszukuje pasjonatów niestandardowych podróży, którzy zechcieliby do niego dołączyć.

Koszty podróży

Paweł podchodzi do tematu swoich podróży bardzo niskobudżetowo. Wyjazd do Tadżykistanu okazał się jednak najdroższym z dotychczasowych, ale nie ze względu na odległość czy czas, lecz koszt powrotu samolotem. Był większy niż wszystkie pozostałe wydatki razem wzięte.

Fiat Punto w Pamirze
Fiat punto w Pamirze © Licencjodawca | Paweł Majewski

Jak wynika z jego wyliczeń, do momentu awarii czteroosobowa ekipa (on, jego córka i dwie osoby, które zabrał ze sobą) zapłaciła po 2300 zł za osobę. Jednak bilet powroty z Kazachstanu dla jednej osoby kosztował 3000 zł. Łącznie wyszło więc 5300 zł na osobę. I głównie z tego powodu Paweł nie zamierza rezygnować ze swojego stylu wypraw.

W tej chwili nie ma wyprawowego samochodu, ale poprosił o apel do czytelników: jeśli ktoś ma na sprzedaż fiata punto II w super stanie techniczno-blacharskim i z niedużym przebiegiem, to prosi o kontakt. Chętnie odkupi taki egzemplarz w rozsądnej cenie. Również jeśli ktoś dysponowałby skrzynią biegów do Punto w symbolicznej kwocie, to też jest zainteresowany zakupem takowej. Nie chce inwestować w skrzynię zbyt wiele, ponieważ szansa, że ujrzy za rok swoje popsute auto w Kazachstanie jest niewielka.

Zainteresowani znajdą kontakt do niego na jego kanale YT: www.youtube.com/@extremely.low.cost.travels lub poprzez maila: extremely.low.cost.travels@gmail.com.

Wybrane dla Ciebie

Mandat dla rowerzysty jak dla kierowcy. Niektóre kary mogą zaskoczyć
Mandat dla rowerzysty jak dla kierowcy. Niektóre kary mogą zaskoczyć
Ulubieniec Polaków zyska nowy napęd. Znamy datę premiery
Ulubieniec Polaków zyska nowy napęd. Znamy datę premiery
Fiat Grande Panda potaniał. Ofertę uzupełnił prosty silnik
Fiat Grande Panda potaniał. Ofertę uzupełnił prosty silnik
Wywiad: To on odpowiada za projekt BMW Neue Klasse. "Szansa jedna na pokolenie, by zacząć od czystej kartki papieru"
Wywiad: To on odpowiada za projekt BMW Neue Klasse. "Szansa jedna na pokolenie, by zacząć od czystej kartki papieru"
​Pierwszy kontakt z nowym BMW iX3: nadal chcesz tego diesla? [wideo]
​Pierwszy kontakt z nowym BMW iX3: nadal chcesz tego diesla? [wideo]
Duster i Bigster z nowym napędem. To będą mistrzowie oszczędzania
Duster i Bigster z nowym napędem. To będą mistrzowie oszczędzania
Wyższa stawka za badanie techniczne. Ministerstwo podało konkretną datę
Wyższa stawka za badanie techniczne. Ministerstwo podało konkretną datę
Pierwsza jazda: Kia Sportage po liftingu - coś trzeba było zrobić
Pierwsza jazda: Kia Sportage po liftingu - coś trzeba było zrobić
Roman Forbrich o imporcie aut z Dubaju i samym arabskim mieście. Nie wyobraża sobie jednej rzeczy
Roman Forbrich o imporcie aut z Dubaju i samym arabskim mieście. Nie wyobraża sobie jednej rzeczy
Sprawdzają każdą umowę. 351 tys. Polaków zapłaci wysoką karę
Sprawdzają każdą umowę. 351 tys. Polaków zapłaci wysoką karę
Droższe "blachy", dowód rejestracyjny i prawo jazdy. Idą zmiany przepisów
Droższe "blachy", dowód rejestracyjny i prawo jazdy. Idą zmiany przepisów
"Mogą demoralizować kierowców". Ekspert o projekcie zmian w przepisach
"Mogą demoralizować kierowców". Ekspert o projekcie zmian w przepisach