Przez rok "polowali" na stare auta. Efekt budzi śmiech
1 lipca 2025 roku minął rok od wprowadzenia Strefy Czystego Transportu w Warszawie. Sprawdziły się podejrzenia dotyczące jej skuteczności. Nikt nie dostał mandatu.
Strefa Czystego Transportu najpierw pojawiła się na Krakowskim Kazimierzu. Była malutka i w ogóle nie spełniała swoich zadań, a w końcu zniknęła. Teraz Kraków dopiero szykuje się do powrotu SCT. Poważniej do tego zagadnienia podeszła Warszawa, a niedługo będą musiały o strefie myśleć też inne miasta liczące powyżej 100 tys. mieszkańców, gdzie przekraczane są normy emisji tlenków azotu. Należy do nich między innymi Wrocław.
Przypomnijmy: auta benzynowe wyprodukowane przed 1997 rokiem i Diesle przed 2005 rokiem mogą wjechać do warszawskiej strefy maksymalnie cztery razy w roku. Tyle w teorii. W praktyce jest to martwy przepis, bo straż miejska prawie nie ma sprzętu do kontroli, a strefa nie wykorzystuje np. monitoringu Zarządu Dróg (co jeszcze przed przyjęciem strefy było brane pod uwagę).
– W pierwszym roku funkcjonowania strefy, ograniczenia objęły zaledwie ułamek samochodów, i to spoza Warszawy. Co więcej, przez cały rok nie wystawiono ani jednego mandatu – podkreśla Nina Bąk, dyrektorka kampanii Clean Cities.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Samochód Roku Internautów Wirtualnej Polski 2025: Dacia Bigster
Czyżby więc kierowcy aż tak przejęli się nowymi przepisami i nie wjeżdżają do centrum stolicy?
– Ciężko to stwierdzić" – twierdzi Nina Bąk. – Obecnie kontrolę nad SCT sprawuje kilka patroli straży miejskiej, wyposażonych w 4 kamery. To za mało aby wyłapać 5 razy to samo auto.
Ale są już pomysły jak to zmienić.
– Aby skutecznie egzekwować kary za nieuprawnione wjazdy na teren SCT konieczna byłaby zmiana legislacyjna – tłumaczy Bąk. – Przejście z trybu karnego, na administracyjny. Ale do budowania "czarnej listy" pojazdów SCT, nie trzeba czekać na zmianę prawa. Wystarczy wykorzystać 200 kamer monitoringu znajdujących się na skrzyżowaniach i zautomatyzować cały proces.
Czyli zrobić to, o czym mówiono od początku. No i jeszcze połączyć to wszystko z Centralną Ewidencją Pojazdów i Kierowców. Jednak nic nie zapowiada szybkich zmian w Warszawie, a ograniczenia wprowadzone przez SCT pozostaną w praktyce martwym zapisem.