UE zgodziła się i na to. Inna lista obowiązkowego wyposażenia aut
Końcem lipca 2025 r. przedstawiono wstępne porozumienie dotyczące ceł na towary pomiędzy USA i UE. Uszczegóławianie porozumienia trwa i – zdaniem ETSC – będzie prowadziło do kapitulacji polityki Unii Europejskiej w dziedzinie bezpieczeństwa samochodów. Powstanie nowy wyjątek od zasad.
Cło na towary wysyłane z UE do USA na poziomie 4,8 proc. to już odległe wspomnienie z czasów rządów prezydenta Bidena. Gdy gospodarzem Białego Domu został Donald Trump, dość szybko (i chaotycznie) zwiększono cło aż do 27,5 proc. Od początku można było podejrzewać, że to trzęsienie ziemi jest raczej próbą ustawienia się w dogodnej pozycji negocjacyjnej. I tak rzeczywiście się stało. Na przełomie lipca i sierpnia ogłoszono plan zmniejszenia stawki do 15 proc. To jednak nie wszystko. Jak się okazuje, będzie jeszcze inna zmiana w przepisach.
Jak informuje ETSC, czyli Europejska Rada Bezpieczeństwa Transportu, bardziej szczegółowe informacje o porozumieniu, które Komisja Europejska opublikowała 21 sierpnia 2025 r., mówią o "wzajemnym uznaniu standardów bezpieczeństwa" oraz usuwaniu handlowych "barier niezwiązanych z cłami". Zasada ta ma dotyczyć wszystkich gałęzi gospodarki, a więc również eksportu i importu samochodów. I tu pojawia się ważna kwestia.
Według ETSC powyższe zapisy będą oznaczały, że do Europy szerokim strumieniem będą mogły płynąć samochody, posiadające obowiązkowe wyposażenie z zakresu bezpieczeństwa wymagane w USA. Jednocześnie może to oznaczać, że legalnie będzie można sprzedawać auta, które nie mają wszystkich elementów wyposażenia wymaganego przez Unię Europejską.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mazda CX-60 - test napędu i-ACTIV AWD
Od lipca 2022 r. wszystkie nowe samochody muszą być wyposażone m.in. w system utrzymywania pojazdu w założonym pasie ruchu, zaawansowane systemy zapobieganiu kolizjom – m.in. czołowym zderzeniom, a także potrąceniom pieszych i rowerzystów, inteligentny asystent prędkości (ISA – system mający pomagać kierowcy w przestrzeganiu ograniczeń prędkości), czarną skrzynkę, czyli rejestrator danych drogowych, który ma pomagać w analizowaniu przebiegu wypadków, system wykrywania przeszkód podczas cofania czy system ostrzegający o senności lub rozproszeniu kierowcy. Od lipca 2024 r. dołączył do nich system śledzący skupienie kierowcy.
W USA obowiązują inne przepisy. Zgodnie z nimi każdy samochód od 2018 r. musi być wyposażony w kamerę cofania. Wymagany w UE system zapobiegania zderzeniom (automatycznego hamowania) oraz potrąceniom pieszych i rowerzystów w USA będzie jednak obowiązkowy dopiero w 2029 r. Obecnie to od woli producenta zależy, czy sprzedawany w USA samochód już w podstawowej konfiguracji ma takie urządzenie.
Kosztujący przynajmniej 31,2 tys. dolarów Chevrolet Trailblazer – SUV o długości ok. 4,8 m - wymagane w Europie systemy ma w standardzie. Z kolei Chrysler Pacifica – duży rodzinny van z napędem plug-in z ceną od 51 tys. dolarów – w standardzie ma system zapobiegania kolizjom, ale producent nie wspomina o systemie utrzymywania w pasie ruchu. Niezwykle popularny w USA pickup Ford F-150, kosztujący przynajmniej 38,8 tys. dolarów, również ma w standardzie system utrzymujący auto na pasie ruchu i zapobiegania kolizjom.
Zdaniem ekspertów ETSC zezwolenie na sprzedaż w Europie amerykańskich samochodów, które nie spełniają stworzonych przez władze UE przepisów o obowiązkowym wyposażeniu, będzie krokiem w stronę obniżenia bezpieczeństwa na drogach. Warto wiedzieć, że pod tym względem Stany Zjednoczone nie mają się czym pochwalić.
Z danych rządowej agencji NHTSA wynika, że w 2024 r. w USA w wyniku wypadków drogowych śmierć poniosło 39 345 osób. W przeliczeniu na milion mieszkańców daje to 115 ofiar śmiertelnych. Tymczasem średnia dla Unii Europejskiej w 2024 r. wyniosła 44 osoby na milion mieszkańców. W Polsce, która względem wielu innych krajów UE ma sporo do nadrobienia, były to 52 osoby, a w będącej wzorem bezpieczeństwa Szwecji 20 osób. Oczywiście odpowiedzialnością za te ogromne różnice w pełni nie można obarczyć samych samochodów. Trudno jednak przyjąć, aby ich konstrukcja nie miała z tym nic wspólnego.