Diagnosta zrobi zdjęcia samochodu. Nowy cennik przeglądów to tylko początek zmian
Prawdopodobnie we wrześniu 2025 r. podniesiona zostanie cena obowiązkowego przeglądu pojazdów. Ministerstwo Infrastruktury szykuje jednak o wiele więcej nowości. Niektóre z nich zaskoczą kierowców, inne ułatwią im życie – przynajmniej tym uczciwym.
Wszystko wskazuje na to, że już od września 2025 r. kierowcy dokonujący przeglądu samochodu osobowego będą musieli zapłacić za tę usługę 149 zł, a nie jak dziś 98 zł. Pełny cennik po zmianach został już opublikowany w projekcie odpowiedniego rozporządzenia. Ministerstwo Infrastruktury zapowiedziało również, że ceny przeglądów mają być automatycznie waloryzowane "(...) poprzez jej powiązanie z obiektywnym wskaźnikiem". Może być to np. wskaźnik inflacji lub wartość minimalnego wynagrodzenia. W projekcie rozporządzenia o cenach przeglądu nie zawarto jednak tego rozwiązania. To jednak tylko początek nowości. Jak informuje Ministerstwo Infrastruktury, niebawem należy się spodziewać dalej idących zmian w prawie.
Celem będzie uszczelnienie systemu kontroli technicznej pojazdów. Najbardziej widoczną dla kierowców zmianą ma być wprowadzenie obowiązku fotografowania przez diagnostę pojazdu, który jest poddawany kontroli. Zdjęcia te będą musiały być przechowywane przez stację diagnostyczną, aby w razie kontroli organu nadzorującego można było je okazać. Po co to wszystko? Od czasu do czasu policja informuje o przypadkach, w których nieuczciwi diagności przybijali pieczątki w dowodach rejestracyjnych pojazdów, które w ogóle nie pojawiały się na stacji. Obowiązek wykonywania zdjęć ma zapobiegać takim sytuacjom.
Inną ważną dla kierowców zmianą ma być wprowadzenie 30-dniowego okresu bez utraty terminu badania. Nowe przepisy dadzą kierowcom możliwość wcześniejszego przeglądu do 30 dni przed wyznaczonym terminem, a po jego wykonaniu diagnosta przybije pieczątkę z datą uwzględniającą pierwotny termin. Jeśli więc kierowca miałby wykonać badanie do 30 czerwca 2026 r., ale przyjedzie na stację 10 czerwca, to po pozytywnie zakończonym badaniu otrzyma stempel z datą 30 czerwca 2027 r. To ukłon w stronę osób, które mają zaplanowany czas, gdy powinno zostać wykonane badanie techniczne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mazda CX-60 - test napędu i-ACTIV AWD
Z wykazu prac legislacyjnych Ministerstwa Infrastruktury wynika również, że planowana jest zmiana dotycząca dokumentów potrzebnych podczas przeglądu. Obecnie należy pojawić się na stacji z dowodem rejestracyjnym, który służy diagnoście do zidentyfikowania pojazdu. W nowych przepisach ma pojawić się również możliwość przedłożenia innego dokumentu stwierdzającego rejestrację pojazdu w przypadku aut spoza Unii Europejskiej. Rząd w ramach deregulacji rozważa również umożliwienie posługiwania się mObywatelem w przypadkach, gdy w dowodzie rejestracyjnym nie ma już miejsc na pieczątki przeglądu.
Uszczelnienie systemu kontroli technicznej pojazdów ma polegać również na zmianach w systemie szkoleń diagnostów. Na razie brak szczegółów, resort stwierdził jedynie, że "(…) będą oni mogli cyklicznie podnosić kompetencje i kwalifikacje zawodowe, tak by sprostać wyzwaniom wynikającym z nieustannego postępu technologicznego".
Dalsza przyszłość prawdopodobnie przyniesie jeszcze jedną, ale znaczącą zmianę. Władze Unii Europejskiej chcą, by w obligatoryjnym składnikiem badań technicznych był pomiar cząstek stałych lub/i tlenków azotu. W ten sposób możliwe miałoby być wykrywanie przypadków wycinania filtra cząstek stałych czy usuwania systemu SCR. To jednak pieśń bardziej odległej przyszłości i najprawdopodobniej czekająca nas wkrótce zmiana polskich przepisów tej nowości nie obejmie.