Niemieckie firmy zmniejszają produkcję aut przez problem z gazem. To zła wiadomość dla Polski

Niemieckie firmy zmniejszają produkcję aut przez problem z gazem. To zła wiadomość dla Polski

Fabryka Mercedesa w Jaworze produkuje silniki i baterie dla samochodów z gwiazdą
Fabryka Mercedesa w Jaworze produkuje silniki i baterie dla samochodów z gwiazdą
Źródło zdjęć: © mat. pras.
Tomasz Budzik
27.07.2022 12:01, aktualizacja: 13.03.2023 16:27

Branża motoryzacyjna nie ma ostatnio dobrej passy. Producentom aut interesy psuł koronawirus, ograniczona dostępność półprzewodników, a teraz będą kłopoty z gazem. W Niemczech firmy zapowiadają ograniczenie produkcji. Polacy też nie mają się z czego cieszyć, bo jesteśmy tu ważnymi dostawcami.

Z deszczu pod rynnę

Kilku-, a nawet kilkunastomiesięczne oczekiwanie na zamówiony samochód nie jest dziś niczym zaskakującym. Zwłoka kiedyś była spowodowana wstrzymywaniem produkcji ze względu na obostrzenia wywołane koronawirusem. Potem pierwszoplanowym problemem stała się słaba dostępność półprzewodników. Do dziś klienci, którzy chcą otrzymać swoje samochody szybciej, muszą zrezygnować z elementów wyposażenia, które potrzebują szczególnie dużej liczby podzespołów elektronicznych. W kuluarach mówi się, że jesienią problem półprzewodników ma stracić na znaczeniu. Nie oznacza to jednak końca kłopotów branży. Już dziś wiadomo, że wiele zmieni się w związku z przewidywanymi brakami zaopatrzenia w gaz ziemny.

Od czasu napaści Rosji na Ukrainę kolejne państwa dystansują się od współpracy z agresorem i wykorzystywania pochodzących stamtąd źródeł energii. Już dziś wiadomo, że Niemcy z sezonie zimowym odczują braki gazu. Problemu odczuje przede wszystkim przemysł. Jak informuje "Automotive News Europe", niemieccy producenci samochodów przewidują, że konieczne będzie ograniczenie liczby pojazdów zjeżdżających z taśm.

Gaz wykorzystywany jest m.in. do utrzymywania właściwej temperatury w halach produkcyjnych. W lakierniach, na etapie suszenia kolejnych warstw, konieczne jest zapewnienie temperatury sięgającej nawet 180 stopni Celsjusza. Fabryki, które wciąż mają piece do spalania węgla, będą mogły przynajmniej próbować ominąć problem dostaw gazu. Właściciele pozostałych zostaną postawieni pod ścianą.

Zaciskanie pasa to za mało

Mercedes informuje, że jest na etapie zastępowania gazu odnawialną energią elektryczną. Jak zauważa ANE, nie podaje jednak w tym względzie szczegółów. BMW deklaruje, że już wdrożyło politykę oszczędzania gazu, ale dalsza redukcja zapotrzebowania na niego będzie narażała na szwank zachowanie pierwotnie planowanego poziomu produkcji aut. Bosch, największy na świecie dostawca części motoryzacyjnych, zdecydował o obniżeniu temperatury, która zimą będzie panować w biurach i powierzchniach magazynowych firmy. Taki sam krok uczyniło Audi.

Problem jest poważniejszy. Jak wyliczyła zrzeszająca niemieckich producentów samochodów organizacja VDA, przestawienie się branży na korzystanie z prądu zamiast gazu w skali kraju spowodowałoby zwiększenie zapotrzebowania na energię elektryczną o 15 proc. Warto pamiętać, że branża motoryzacyjna nie jest jedyną, która szeroko korzysta z gazu. Podobnie jest w przypadku firm chemicznych. Tu też rezygnacja z gazu na rzecz prądu znacząco podniosłaby zapotrzebowanie na ten drugi. Taki skok byłby trudny do przełknięcia dla jakiegokolwiek kraju. W efekcie produkcja może zostać ograniczona.

Te słupki dają do myślenia
Te słupki dają do myślenia© PZPM

Naczynia połączone

Możliwe kłopoty Niemców nie powinny cieszyć nikogo w Polsce. Co prawda rząd zarzeka się, że mimo braku tego surowca z Rosji gazu nam wystarczy, ale gospodarka odczuje problemy za naszą zachodnią granicą, ponieważ istotną jej częścią jest właśnie branża motoryzacyjna. Jak wynika z danych Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego, wartość eksportu podzespołów, części i akcesoriów motoryzacyjnych wyniósł w 2020 r. 20,8 mld euro. Według danych Europstatu przemysł motoryzacyjny w Polsce daje zatrudnienie 213 tys. osób. Z kolei Główny Urząd Statystyczny informuje, że w 2020 r. produkcja pojazdów samochodowych, przyczep oraz naczep osiągnęła wartość 143 mld zł i ogółem stanowiła 9,5 proc. sprzedanej produkcji polskiego przemysłu.

Wbrew temu, co mogłoby się wydawać, możliwa słabsza forma Niemiec nie przyniesie nam korzyści. To właśnie do tego kraju polskie firmy eksportują najwięcej podzespołów, części i akcesoriów motoryzacyjnych. W 2020 r. wartość tego eksportu wyniosła 6,66 mld euro. Drugie na liście były Czechy z eksportem na poziomie 2,04 mld euro, a trzecia Francja z wynikiem 1,25 mld euro.

Słabsza forma niemieckich producentów samochodów pośrednio uderzy również w polskie firmy branży motoryzacyjnej. Stanie się tak nawet wtedy, gdy w Polsce przemysł nie będzie się borykał z brakami gazu. Po prostu spadnie zapotrzebowanie na powstające u nas podzespoły. Na krótkowzroczności niemieckich władz stracić mogą wszyscy.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (15)