Do USA powróci znana nazwa aut. Za małym start-upem kryje się niemiecki gigant

Do USA powróci znana nazwa aut. Za małym start-upem kryje się niemiecki gigant

Pierwsze szkice nowych modeli Scouta
Pierwsze szkice nowych modeli Scouta
Źródło zdjęć: © fot. Grupa Volkswagen
Mateusz Żuchowski
12.05.2022 08:35, aktualizacja: 14.03.2023 12:13

Tesla i Rivian mają nowego konkurenta. To w teorii wskrzeszony amerykański Scout, ale tak naprawdę – Volkswagen. Ten nietypowy dla niemieckiego koncernu ruch sygnalizuje zmianę w sposobie jego myślenia.

Do 2026 roku na amerykańskim rynku mają pojawić się dwa nowe pojazdy użytkowe, które mają namieszać w bardzo konkurencyjnych tamże segmentach SUV-ów i pick-upów. Jak przystało na USA, będą duże, toporne i terenowe. Jak przystało na 2026 rok, będą całkowicie elektryczne.

By zwiększyć szanse powodzenia tego przedsięwzięcia, stojący za nim inwestorzy postanowili zagrać na sentymencie Amerykanów i odkurzyć markę Scout. W latach 1961 – 1980 były produkowane pod nią właśnie terenowe pick-upy i SUV-y w Indianie przez producenta sprzętu rolniczego International Harvester. Przez pewien czas z powodzeniem rywalizowały na rynku z Jeepem Wranglerem i Fordem Bronco.

Po 41 latach, a więc w roku 2021, prawa do nazwy Scout zostały jednak po cichu przejęte przez nikogo innego jak Grupę Volkswagen. Teraz niemiecki koncern ogłosił w końcu, że stoi za powrotem Scouta do USA. Plan przewiduje dwa modele, które docelowo mają osiągnąć udział 10 proc. swoich kawałków rynku.

To bardzo ambitny cel biorąc pod uwagę, że swoje elektryczne odpowiedniki już lada moment będą miały takie bestsellery amerykańskiego rynku jak Ford F-150 i Chevrolet Silverado, a do tego dojdzie jeszcze konkurencja ze strony bardzo głośno zapowiadanych nowości od startupów: Riviana R1T i Tesli Cybertruck.

Gra jest jednak warta świeczki, bo rynek amerykańskich pick-upów i terenówek ma być jednym z najszybciej rozwijających się i największych odbiorców aut elektrycznych. To również szansa na zaistnienie na tym wartym miliardy dolarów rynku dla producentów, którzy dotychczas nie byli w nim w ogóle obecni z konwencjonalnymi modelami napędzanymi spalinowo.

Oryginalny International Harvester Scout II (1980)
Oryginalny International Harvester Scout II (1980)© fot. International Harvester

Niemiecki koncern chce w nim powalczyć przez pójście drogą Riviana i Tesli. Zamiast promować nowe modele pod własną marką – której chyba nadal nie udało się zdobyć sympatii w USA – przemyci je z pomocą kolejnego modnego i jakże lubianego start-upu.

O dwóch pierwszych modelach Scouta nie wiadomo jeszcze praktycznie nic poza tym, że mają charakteryzować się "nową koncepcją techniczną, która wychodzi poza dotychczasowe kompetencje Grupy Volkswagena w samochodach terenowych i pick-upach". Można z tego zrozumieć, że będą zbudowane na nowej płycie podłogowej, innej od platformy MEB. Pierwsze prototypy mają zostać zaprezentowane w przyszłym roku.

Z tej decyzji Volkswagena można odczytać konkretne i daleko idące informacje. Nie jest to pierwszy przypadek w ciągu ostatnich lat, gdy VAG wymyśla nową, mniejszą markę precyzyjnie wycelowaną w potrzeby danego rynku czy nawet jego segmentu, jak miało to miejsce z kilkoma przedsięwzięciami Niemców w Chinach.

Jest to jednak pierwsza decyzja, która ukazuje nowy, sprytny plan Volkswagena. Przejście w erę elektromobilności wiąże się nie tylko z rewolucją technologiczną, ale również zmianą modelu sprzedaży aut, sposobów ich eksploatacji, oraz wizerunku firmy. Niemcy chcą wykorzystać tę szansę, by wymyślić się na nowow na każdym froncie.

W przypadku takich projektów jak Scout będą chcieli zastosować myślenie dokładnie odwrotne od tego stosowanego do tej pory, czyli wejść w niekoncernową i nieniemiecką mentalność małego, zwinnego i z optymizmem patrzącego w przyszłość start-upu motoryzacyjnego. Te są póki co w niektórych rzeczach słabsze od tradycyjnych producentów aut (w zapleczu technicznym i w zarabianiu), ale dużo lepsze w innych (racjonalizacji kosztów, szybkich procesach decyzyjnych, zdobywaniu popularności i wielomiliardowej kapitalizacji na giełdach).

A co się stanie, jeśli udałoby się połączyć te zalety sympatycznego start-upu z dostępem do podzespołów, łańcucha dostaw, kompetencji inżynieryjnej oraz księgowej wielkiego koncernu? O tym przekonamy się już w roku 2026, gdy na rynku zadebiutuje Scout. A do tego czasu niewątpliwie usłyszymy jeszcze o paru podobnych pomysłach skostniałych producentów samochodów, którzy będą chcieli w ten sposób zwiększyć wydajność swojego modelu biznesowego i po prostu stać się bardziej fajnym.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (5)