Volvo podsumowało 2019 rok w Polsce. Pomiędzy wierszami można dostrzec ciekawe trendy

Volvo podsumowało 2019 rok w Polsce. Pomiędzy wierszami można dostrzec ciekawe trendy

Salon Volvo PGD w Krakowie (fot. Volvo Polska)
Salon Volvo PGD w Krakowie (fot. Volvo Polska)
Mateusz Żuchowski
03.02.2020 12:45, aktualizacja: 22.03.2023 16:31

Doroczne spotkanie mediów z krajowym zarządem Volvo było okazją nie tylko do zapoznania się z samymi wynikami na polskim rynku, ale i zrozumienia, jakie czynniki za nimi stoją i co z tych liczb dla nas wynika. Już teraz można wywnioskować z nich zmiany, które w najbliższych latach całkowicie odmienią krajobraz polskich ulic.

Przejście Volvo pod skrzydła nowych, chińskich właścicieli w 2010 roku według wielu miało być początkiem końca szwedzkiej marki. Dziś możemy jednak już z pewnością powiedzieć, że było punktem wyjścia dla bezprecedensowego wzmocnienia tej firmy. Podczas gdy 10 lat temu wyprodukowała ona 373 525 samochodów, w minionym roku dostarczyła klientom już blisko dwa razy więcej: 705 452 aut.

Największym rynkiem Volvo bez zmian pozostaje Europa. Pozycja tej marki w Polsce także cały czas się wzmacnia. Jej wyniki się podwoiły na przestrzeni obecnych siedmiu lat i w zeszłym roku w krajowych salonach sprzedano 10 975 aut, co dało Volvo czwartą pozycję w segmencie premium. Wyżej jest już tylko niezmienne od lat niemieckie trio Audi, BMW i Mercedesa.

Koniem pociągowym wyników Volvo w Polsce niezmiennie jest model XC60, który z wynikiem 4456 aut jest nie tylko zdecydowanym liderem sprzedaży w wewnętrznej klasyfikacji marki, ale i całego rynku premium (minimalna przewaga nad BMW serii 3, których w zeszłym roku sprzedano 4334 sztuki).

Volvo XC60 utrzymuje pozycję lidera (fot. Dominik Kalamus/Volvo Polska)
Volvo XC60 utrzymuje pozycję lidera (fot. Dominik Kalamus/Volvo Polska)

W powyższych statystykach nie ma nic nowego czy zaskakującego. Zagłębiając się jednak w inne, pozornie nieistotne fragmenty raportu Volvo, można dojść do wniosku, że ta szwedzka marka posiada twarde i odważne stanowiska w paru kluczowych kwestiach. Oto one:

1. Koniec diesli jest bliski

Wśród Volvo sprzedanych na polskim rynku w zeszłym roku udział diesli wyniósł 52 procent. Nadal jest to większość, ale spadek popularności tych silników jest wyraźny. Jeszcze w 2017 roku wynosił prawie ¾ (72 procent), a w 2018 – 60 procent.

Czy to oznacza, że do 2025 roku spadnie on do zera? Stanisław Dojs, PR Manager Volvo Cars Poland twierdzi, że tak. Według niego nie będzie to nawet wynikało z preferencji klientów, a nowych norm emisji spalin, które do tego czasu zaczną obowiązywać w Unii Europejskiej. Przedstawiciel Volvo zwiastuje, że przejście norm Euro 7 z silnikiem wysokoprężnym będzie co prawda możliwe, ale już tak skomplikowane i kapitałochłonne, że hybrydy plug-in okażą się po prostu tańszym i prostszym rozwiązaniem.

Nie wszyscy producenci mają w tym temacie aż tak kategoryczne, konkretne zdanie. W niedawnym wywiadzie Pieter Nota, członek zarządu BMW AG odpowiedzialny za obszar Customer, Brands and Sales wyjawił Mariuszowi Zmysłowskiemu, że niemiecka marka wierzy w wolność wyboru i jeszcze przez wiele lat będzie rozwijała wszystkie rodzaje napędów, od diesli po ogniwa paliwowe. Te drugie znów stoją w opozycji do strategii Volvo – przynajmniej na tę chwilę.

2. Napęd wodorowy? Póki co nie istnieje

Hybrydy typu plug-in nadal stanowią egzotykę na polskim rynku, ale wzrostu ich popularności nie można nie dostrzec. Co ciekawe, według danych SAMAR, po polskich drogach porusza się już w sumie około pół tysiąca hybryd, które można ładować z gniazdka. Z drugiej strony, równie dużą popularnością cieszą się modele czysto elektryczne. Ich także porusza się już po naszych drogach około 5 tys.

Salon Volvo Car Warszawa (fot. Volvo)
Salon Volvo Car Warszawa (fot. Volvo)

Volvo wskazuje, że po stronie pojazdów wodorowych zarejestrowanych w Polsce widnieje tymczasem póki co… jeden egzemplarz (Toyota Mirai, którą jeździł Mateusz Lubczański – zobacz jego relację z jazdy tym samochodem). Naturalną barierę w rozwoju tego napędu w Polsce stanowi naturalnie brak infrastruktury, ale to wkrótce zacznie się zmieniać. Z inicjatywy Lotosu dwie pierwsze stacje tankowania wodorem powstaną do końca przyszłego roku w Warszawie i Gdańsku. Póki co obiektywnie trzeba przyznać, że popularność aut zasilanych ogniwami paliwowymi jest ograniczona nawet w krajach takich jak Niemcy czy Norwegia, gdzie infrastruktura już istnieje.

3. Auta elektryczne są potrzebne, ale dostęp trudny

Powyższe fakty powinny nas logicznie doprowadzić do wniosku, że w perspektywie najbliższych lat jesteśmy w takim razie skazani na auta elektryczne. Rzeczywistość jest jednak jeszcze bardziej skomplikowana i trudna do wyobrażenia. Ambicje rynku weryfikują bowiem duże problemy z dostępnością do surowców potrzebnych do budowy akumulatorów. Według nieoficjalnych informacji problemy te doprowadzają już do ograniczania produkcji między innymi Audi e-trona i Mercedesa EQC.

Volvo dosłownie parę dni temu zaprezentowało swój pierwszy w pełni elektryczny model na rynku: XC40 Recharge P8 (z samochodem tym miał okazję spotkać się już Michał Zieliński - zobacz jego relację). Za tą skomplikowaną nazwą kryje się potężny zespół napędowy o mocy aż 408 KM i zasięgu ponad 400 kilometrów. Model ten zadebiutuje na drogach już wkrótce, ale… nie w Polsce. Ze względu na ściśle racjonowane surowce produkcja elektrycznego XC40 w tym roku będzie się dopiero rozkręcała i model będzie dostępny tylko u największych odbiorców aut elektrycznych, czyli w Norwegii i Holandii.

Do Polski XC40 Recharge P8 dotrze w 2021 roku, i to raczej w drugim kwartale. Determinacja polskich klientów jest jednak duża, bo są już pierwsi chętni, mimo że cena tej wersji będzie wyższa od w tej chwili topowej opcji T5 Twin Engine, której cennik kończy się na kwocie 238 800 zł.

4. Sedany nie wymarły. Jeszcze

Na koniec jeszcze jedna ciekawostka. Mimo nieustającej i tylko nasilającej się modzie na SUV-y, na polskim rynku nadspodziewanie dobrze przyjęło się nowe Volvo S60. Na przestrzeni tych kilku miesięcy, podczas których model ten był dostępny na polskim rynku, zdążył on znaleźć 528 nabywców. Dodając do tego jeszcze większą popularność modelu S90 od V90, można przyznać, że u Volvo sedany jeszcze całkiem nie wymarły i przez cały czas jest sens wchodzić w ten segment, nawet jeśli wielu producentów już go odpuszcza.

Ogólna tendencja rynku działa mimo wszystko na niekorzyść sedanów. Z badań IBRM Samar wynika, że w pierwszych trzech kwartałach zeszłego roku zarejestrowano w Polsce w sumie 35 261 nowych aut o tym typie nadwozia. Oznacza to, że popularność sedanów spada w tempie około 10 procent w skali roku. Zauważalnie zmniejsza się także udział rynkowy. Jeszcze w 2018 roku średnio co dziesiąty nowy samochód na rynku był sedanem. Teraz jest to już co dwunaste auto.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (25)