Poradniki i mechanikaAuto sprawne, ale nie można nim jeździć? Wady prawne samochodu

Auto sprawne, ale nie można nim jeździć? Wady prawne samochodu

Zły wpis w dokumentach czy nieczytelne numery auta mogą skutecznie utrudnić nam życie
Zły wpis w dokumentach czy nieczytelne numery auta mogą skutecznie utrudnić nam życie
Źródło zdjęć: © WP.PL
Marcin Łobodziński
22.10.2019 16:00, aktualizacja: 22.03.2023 17:37

Sprawny technicznie samochód, którym nie można legalnie jeździć? Tak, to możliwe. Oto kilka sytuacji, w których nie dopuszcza się do użytkowania samochodu, choć technicznie jest wszystko w porządku.

Brak badania technicznego

Często zapominamy o badaniu technicznym i jeździmy bez przeglądu. Takich aut na naszych drogach jest całkiem sporo. Czy można taki pojazd uznać za niesprawny?

Obraz
© fot. Marcin Łobodziński

Nie do końca, ale do tego może dążyć ubezpieczyciel, jeżeli dojdzie do wypadku. Całe szczęście z tytułu polisy OC odszkodowanie zostanie wypłacone, ale może zostać pomniejszone. Natomiast jeżeli chodzi o autocasco czy NNW, tu już może być problem.

Brak ważnego badania technicznego najczęściej znajduje się w katalogu wyłączeń ubezpieczyciela z odpowiedzialności (coraz rzadziej). Gorzej, gdy w zdarzeniu drogowym zginie osoba - z pewnością będzie to mocny argument dla prokuratora, by obciążyć winą użytkownika takiego auta. Warto więc pamiętać o tej banalnej czynności, jaką jest przegląd techniczny.

Policjant, który stwierdzi brak przeglądu, może zatrzymać dowód rejestracyjny i wydać pozwolenie czasowe na przeprowadzenie badania (na 7 dni). W tym czasie auto musi trafić do stacji diagnostycznej, gdzie właściciel otrzyma czasowe pozwolenie na jazdę bez dowodu. Następnie trzeba się pofatygować do urzędu komunikacji po zatrzymany dokument. Funkcjonariusz drogówki może także wystawić mandat opiewający na kwotę od 20 do 500 zł.

Brak ważnej polisy OC

Polisa obowiązkowego ubezpieczenia OC to jeden z ważniejszych dokumentów posiadaczy pojazdów. Nawet ważniejszy niż potwierdzenie wykonania badania technicznego. Dlaczego? Ponieważ za brak OC kara może wynieść nawet 4500 zł za samochód osobowy i 6750 zł za auto ciężarowe. To znacznie więcej niż konsekwencje braku przeglądu. To jednak nie wszystko.

Obraz
© fot. Skoda

Gdy dojdzie do wypadku z winy kierującego pojazdem bez polisy OC, koszty mogą być znacznie wyższe. Tu już trudno oszacować jakiekolwiek kwoty, ponieważ równie dobrze może to być 1000 zł jak i 100 000 zł. Wszystko zależy od skutków zdarzenia. Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny wypłaci należne odszkodowanie, ale wystąpi do sprawcy o regres, czyli pełny zwrot wypłaconej kwoty. Do tej pory rekordowy regres w Polsce wyniósł 1,5 mln zł.

Czy można nie mieć OC, skoro przedłuża się ono automatycznie? Jak najbardziej. Automatycznie polisa przedłuża się tylko na rok i pod warunkiem, że poprzednia składka (za poprzedni rok) była opłacona. Nawet jeżeli użytkownik pojazdu nie opłaci składek za przedłużony okres, ma zabezpieczenie. Jednak po roku automatycznego przedłużenia polisa OC wygasa.

Zabezpieczenie z tytułu OC wygasa w jeszcze jednym przypadku – gdy kończy się ubezpieczenie poprzedniego właściciela świeżo nabytego pojazdu. Przykład? Kupiliście auto tydzień temu i wczoraj skończyła się polisa OC. Jeżeli jej nie przedłużyliście, nie macie dziś ochrony z tego tytułu.

Nieczytelny lub niewłaściwy numer nadwozia

Numer nadwozia to podstawowy i najważniejszy znak identyfikacyjny pojazdu. Choć obecnie powtarza się w wielu miejscach (tabliczki, naklejki), najważniejszy jest ten, który wytłoczono w fabryce na elemencie nośnym. Jeżeli jest nieczytelny, macie problem. Jeżeli nie zgadza się z numerem wpisanym w dokumenty pojazdu, problem jest jeszcze poważniejszy.

Obraz
© fot. Marcin Łobodziński

Nieczytelność numeru nadwozia może stwierdzić diagnosta podczas corocznego badania technicznego. Zdarza się to rzadko, ale jednak. Skorodowane lub uszkodzone w tym miejscu nadwozie (rama) mogą powodować takie problemy. Diagnosta nie dopuści auta do ruchu. Jak sobie z tym poradzić?

Można spróbować oczyścić miejsce z numerem nadwozia, ale takie czynności wykona z pewnością diagnosta. Jeżeli odsyła was z kwitkiem, to problem jest większy. Na szczęście i z tego można wyjść.

W pierwszej kolejności potrzebna jest opinia rzeczoznawcy, który wyda stosowane zaświadczenie do wydziału komunikacji. Pod warunkiem, że nie stwierdzi celowego działania i nie będzie miał podejrzeń o oszustwo. W wydziale komunikacji powinniście otrzymać skierowanie do stacji kontroli pojazdów, gdzie zostanie nabity nowy numer nadwozia. Pozostaje jeszcze badanie techniczne i wydanie nowego dowodu rejestracyjnego z nowym VIN-em.

Podobnie będzie wyglądała procedura, gdy diagnosta stwierdzi niewłaściwy numer VIN. Tyle tylko, że tu już jest nieco trudniej. Różnica pomiędzy oszustwem a pomyłką jest czasami niewielka. Urzędnik może się pomylić i wpisać niewłaściwy numer nadwozia, co prawdopodobnie będzie można wywnioskować z zapisu, np. zero zamiast litery o. Umówmy się, że jeden przekręcony znak to nic. Jeżeli numer jest zupełnie inny, to problem staje się znacznie poważniejszy. Urząd komunikacji i diagnosta mogą odmówić współpracy, a nawet zawiadomić policję.

Dowód rejestracyjny zatrzymany przez policjanta

Policjant podczas kontroli może zatrzymać dowód rejestracyjny w kilku sytuacjach, m. in. gdy stwierdzi, że pojazd zagraża bezpieczeństwu, porządkowi, czy narusza wymagania odnośnie ochrony środowiska. Również wtedy, gdy dowód jest zniszczony, nie ma wpisu o badaniu technicznym lub inne wpisy budzą jego wątpliwości. Pamiętajcie, że dowód rejestracyjny można stracić również wtedy, gdy dojdzie do kolizji i zostanie uszkodzony jeden z elementów odpowiedzialnych za bezpieczeństwo, na przykład reflektor.

Obraz
© fot. Marcin Łobodziński

Przy zatrzymaniu dowodu policjant wydaje czasowe pozwolenie na poruszanie się przez 7 dni, co daje właścicielowi auta czas na załatwienie spraw. Z pozwoleniem tym można się poruszać normalnie po drogach, ale po jego wygaśnięciu już nie. Nawet na przegląd techniczny trzeba auto zawieźć na lawecie.

Czasem zdarza się kupić auto, którego dowód rejestracyjny zatrzymano. W takiej sytuacji jest jeden mały problem. Nawet jeżeli nowy właściciel załatwi wszelkie formalności do odbioru dokumentu, nie może być on jemu wydany. Poprzedni właściciel musi napisać upoważnienie do wydania dowodu w jego imieniu lub odebrać go osobiście.

Instalacja gazowa lub hak niewpisane do dowodu rejestracyjnego

Teoretycznie z autem jest wszystko w porządku, mamy odpowiednią dokumentację, a technicznie jest w pełni sprawne. Jednak brak wpisu do dowodu o zamontowaniu instalacji LPG lub haka może się zakończyć zabraniem dokumentu przez policjanta, a diagnosta podczas badania technicznego też auta nie przepuści.

Obraz
© fot. Marcin Łobodziński

Nieco łatwiej jest z hakiem. Tak na dobrą sprawę, podczas badania technicznego można od razu wyprostować tę kwestię. Diagnosta sprawdzi mocowanie i przyłącze elektryczne, a następnie wyda odpowiednie zaświadczenie, z którym trzeba się udać do wydziału komunikacji w celu wpisania informacji o haku do dowodu.

W przypadku instalacji LPG sprawa jest trudniejsza. Trzeba bowiem posiadać stosowne dokumenty potwierdzające jej montaż oraz zgodność z homologacją. Nie każdy wie, że koniecznie trzeba posiadać fakturę na montaż. Tymczasem są osoby, które samodzielnie instalują system LPG i jeżdżą bez wpisu. Przy odsprzedaży takiego auta następny właściciel może mieć kłopoty. Oczywiście są warsztaty, które za pieniądze wystawią każdy potrzebny dokument, ale jest to nielegalne.

Zastaw skarbowy lub bankowy

Jeżeli auto staje się zastawem skarbowym, można się nim poruszać, ale nie da się go przerejestrować. Zakup samochodu, na którym jest zastaw, to spory problem nowego właściciela. Polega on na tym, że dopóki ktoś – nieważne kto – nie zapłaci zobowiązań, auto nie może zmienić właściciela.

Obraz
© fot. Audi

Teoretycznie zastaw skarbowy powinien być wpisany do dowodu rejestracyjnego, ale zazwyczaj istnieje niewielka luka czasowa, w której zastaw już jest, a wpisu jeszcze nie ma. Poza tym właścicielowi pojazdu, który ma być sprzedany, zależy raczej na ukryciu tej wady prawnej i zrobi wszystko, by nowy nabywca nie znalazł żadnego śladu.

Nabywca może sprawdzić, czy na pojeździe nie ma zastawu skarbowego, składając wniosek do Centralnej Informacji o Zastawach Rejestrowych lub do urzędu skarbowego właściwego dla miejsca zamieszkania właściciela pojazdu. Jest to niestety dość kłopotliwe, dlatego często rezygnuje się z tej formy. Trzeba też pamiętać, że stosowny urząd wyda zaświadczenie aktualne w danym dniu, a na drugi dzień sytuacja może być już zupełnie inna. Czy jest pewny sposób na to, by nie kupić auta z zastawem?

Okazuje się, że tak. Należy udać się z do wydziału komunikacji, w którym na miejscu da się sprawdzić, czy na aucie nie ma zastawu. Następnie podpisać umowę i od razu rozpocząć proces przerejestrowywania. Tego samego dnia.

Sytuacja analogiczna jest w przypadku zastawu bankowego. Auto może być kupione na kredyt i wówczas zostaje wpisane do rejestru zastawów. Tu sprawa jest o tyle prostsza, że złożenie wniosku do Centralnej Informacji o Zastawach Rejestrowych i uzyskanie pozytywnego zaświadczenia, daje niemal 100-procentową pewność, że auto jest wolne od takich wad.

Kupując auto z zastawem, narażamy się przede wszystkim na jego utratę na rzecz wierzyciela. Jeżeli po zakupie samochodu okaże się, że ciąży na nim zastaw, można od profesjonalnego sprzedawcy (komis, salon) żądać odstąpienia od umowy. Zakupiony towar jest bowiem wadliwy i niezgodny z umową. W przypadku zakupu auta od osoby prywatnej, z tytułu wady prawnej możecie żądać zwrotu pieniędzy. Niestety w praktyce czeka was droga sądowa.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (16)